Wpisy archiwalne w kategorii
2009
Dystans całkowity: | 4441.40 km (w terenie 59.00 km; 1.33%) |
Czas w ruchu: | 189:05 |
Średnia prędkość: | 23.49 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.50 km/h |
Liczba aktywności: | 56 |
Średnio na aktywność: | 79.31 km i 3h 22m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 22 września 2009
Kategoria middle 30-50 km, 2009
Trening
Trening
Jedynie trening na "starej" pętli w terenie dość zróżnicowanym, kilka krótkich podjazdów, część dróg w nie najlepszym stanie to i prędkość średnia taka sobie.
Tak określam trasę na której zaczynam sezon, jest w sam raz jeśli mamy ograniczoną ilość czasu lub pogoda niepewna na dłuższe wycieczki.
Trasa: dom-Pawłowice-Golasowice-Jarząbkowice-Pielgrzymowice-Bzie-dom
Ciśnienie/tętno: >>119/71/96<<
Temperatura: 19-23C
Jedynie trening na "starej" pętli w terenie dość zróżnicowanym, kilka krótkich podjazdów, część dróg w nie najlepszym stanie to i prędkość średnia taka sobie.
Tak określam trasę na której zaczynam sezon, jest w sam raz jeśli mamy ograniczoną ilość czasu lub pogoda niepewna na dłuższe wycieczki.
Trasa: dom-Pawłowice-Golasowice-Jarząbkowice-Pielgrzymowice-Bzie-dom
Ciśnienie/tętno: >>119/71/96<<
Temperatura: 19-23C
- DST 39.50km
- Czas 01:34
- VAVG 25.21km/h
- VMAX 46.80km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 września 2009
Kategoria maxi 50-100 km, 2009
Pielęgnacja zieleni
Dzisiejsza wycieczka to połączenie przyjemnego z pożytecznym.
Wybrałem się do szwagra aby mu pomóc w przycięciu iglaków przed domem, które jego zdaniem wybujały zbyt wysoko.
W obecnych czasach nie można ot tak sobie wyciąć każdego jednego drzewka czy krzewu na swojej posesji. Jeśli ma mniej niż 5 lat lub jest to drzewo owocowe to owszem, starsze wymagają uzyskania urzędowego zezwolenia, nawet, jeśli są to samosiejki lub rośliny obumarłe, chyba że – niszczą nawierzchnię dróg lub ograniczają widoczność na drodze
– utrudniają widoczność sygnalizatorów i pociągów, a także utrudniają eksploatację urządzeń kolejowych albo powodują tworzenie na torowiskach zasp śnieżnych
– stanowią przeszkody lotnicze.
Co innego zabiegi pielęgnacyjno-sanitarne, tu zezwolenie nie jest potrzebne.
Pojechałem przez centrum wsi Mszana, aby z bliska przyjrzeć się stojącemu już wiaduktowi nad przyszłą A1 w ciągu ul. 1-Maja. Jest to obiekt oznaczony jako WD 535, oraz rzucić okiem co do tej pory zrobiono w obu kierunkach.
KLIKAMY na fotki aby powiększyć.

Trwały prace przy stabilizacji podłoża na odcinku od zerwanej nawierzchni bitumicznej istniejącej drogi do wiaduktu, natomiast na samym wiadukcie brakuje jedynie asfaltu.

Wiadukt w całej okazałości.

Rzut oka w kierunku granicy z Czechami, widać obiekt oznaczony jako MA 536 Most w ciągu autostrady A1 nad potokiem Mszanka w Mszanie.

Widok w kierunku Świerklan, czyli w kierunku węzła autostradowego A1 i A4 Gliwice-Sośnica.

Wybieranie ziemi spod 534 w Mszanie © jonaszm

Most WD 534 w Mszanie w budowie © jonaszm
EDYCJA: kilka miesięcy później - trwa montaż i równoległe wybieranie ziemi pod wiaduktem nad przyszłą autostradą A1 w ciągu ul. Wodzisławskiej w Mszanie.
W tej chwili trwa montaż zbrojenia na "poziomie zero", czyli na poziomie przebiegającej tam drogi dla betonowej płyty jezdnej. Kolejny etap to montaż konstrukcji stalowej podtrzymującej płytę o rozpiętości łuku 90m. Ostateczny etap to wybranie ziemi spod wiaduktu i połączenie pasów jezdni autostrady z obu stron.
Trasa: dom-Mszana-Turza-Kokoszyce-Zawada-Syrynia-Zawada-Wodzisław Śl.-dom
Ciśnienie/tętno: >>116/68/97<<
Temperatura: 15-23C
Wybrałem się do szwagra aby mu pomóc w przycięciu iglaków przed domem, które jego zdaniem wybujały zbyt wysoko.
W obecnych czasach nie można ot tak sobie wyciąć każdego jednego drzewka czy krzewu na swojej posesji. Jeśli ma mniej niż 5 lat lub jest to drzewo owocowe to owszem, starsze wymagają uzyskania urzędowego zezwolenia, nawet, jeśli są to samosiejki lub rośliny obumarłe, chyba że – niszczą nawierzchnię dróg lub ograniczają widoczność na drodze
– utrudniają widoczność sygnalizatorów i pociągów, a także utrudniają eksploatację urządzeń kolejowych albo powodują tworzenie na torowiskach zasp śnieżnych
– stanowią przeszkody lotnicze.
Co innego zabiegi pielęgnacyjno-sanitarne, tu zezwolenie nie jest potrzebne.
Pojechałem przez centrum wsi Mszana, aby z bliska przyjrzeć się stojącemu już wiaduktowi nad przyszłą A1 w ciągu ul. 1-Maja. Jest to obiekt oznaczony jako WD 535, oraz rzucić okiem co do tej pory zrobiono w obu kierunkach.
KLIKAMY na fotki aby powiększyć.

Trwały prace przy stabilizacji podłoża na odcinku od zerwanej nawierzchni bitumicznej istniejącej drogi do wiaduktu, natomiast na samym wiadukcie brakuje jedynie asfaltu.

Wiadukt w całej okazałości.

Rzut oka w kierunku granicy z Czechami, widać obiekt oznaczony jako MA 536 Most w ciągu autostrady A1 nad potokiem Mszanka w Mszanie.

Widok w kierunku Świerklan, czyli w kierunku węzła autostradowego A1 i A4 Gliwice-Sośnica.

Wybieranie ziemi spod 534 w Mszanie © jonaszm

Most WD 534 w Mszanie w budowie © jonaszm
EDYCJA: kilka miesięcy później - trwa montaż i równoległe wybieranie ziemi pod wiaduktem nad przyszłą autostradą A1 w ciągu ul. Wodzisławskiej w Mszanie.
W tej chwili trwa montaż zbrojenia na "poziomie zero", czyli na poziomie przebiegającej tam drogi dla betonowej płyty jezdnej. Kolejny etap to montaż konstrukcji stalowej podtrzymującej płytę o rozpiętości łuku 90m. Ostateczny etap to wybranie ziemi spod wiaduktu i połączenie pasów jezdni autostrady z obu stron.
Trasa: dom-Mszana-Turza-Kokoszyce-Zawada-Syrynia-Zawada-Wodzisław Śl.-dom
Ciśnienie/tętno: >>116/68/97<<
Temperatura: 15-23C
- DST 52.30km
- Czas 02:16
- VAVG 23.07km/h
- VMAX 52.40km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 19 września 2009
Kategoria mega 100-150 km, 2009
Ruiny pałacu w Tworkowie
Ta miejscowość z ruinami pałacu leżała na mojej trasie i była w zasadzie głównym celem dzisiejszej wycieczki, ale o tym niżej.
Na kilka dni z rzędu zapowiadali dobrą pogodę więc należało to wykorzystać. Rano słonecznie i bezchmurnie choć tylko, a może aż 15C, lekki wiatr z E. Start po godz. 9:00 do granicznych Gołkowic, przed miejscowością Závada czeska policjantka w radiowozie blokuje drogę, zawracając wszystkich, łącznie z tymi na rowerach.
Postanawiam "przeskoczyć" bokiem z prawej strony, przecież musi być jakieś obejście.
Uliczka doprowadza mnie do wału przeciwpowodziowego, kiedy po 2-3 km wał się skończył zjechałem na wąską dość dziurawą asfaltowa drogę, ale i ona skończyła się w polu przechodząc w drogę gruntową, która doprowadza mnie... w obejście gospodarstwa rolnego (te "zapaszki" i porykiwania krówek, "miny poślizgowe", miodzio!).
Naprzeciwko wyszedł Czech z pytaniem w stylu (oczywiście po czesku), "Panie, co tu robicie"?
Kiedy wspomniałem o policyjnej blokadzie i celu podróży Czech "zaskoczył". Okazuje się, że trwają międzynarodowe zawody strażaków, stąd te blokady we wszystkich kierunkach.
Po kilku wskazówkach wspomnianego Czecha udaje mi się częściowo dalej tym wałem, gdyż jak się okazało miał on c.d., częściowo przez podwórze kolejnych Czechów - żartując zażyczyli sobie 10CZK za przejście, ale ja miałem tylko "plastikowe", a oni nie mieli terminala, więc mi się "udało" - wydostać na prawdziwy asfalt, ale po kilkuset metrach kolejna blokada.
Tym razem czeski policjant tłumaczy, że jechać nie można, ale piechotą po łące z prawej strony owszem. Idą też w tym kierunku miejscowi, jak się okazuje niedaleko jest same "centrum" zawodów w postaci pozorowanej katastrofy drogowej.
Na skarpie stoi pokiereszowany autobus, słychać jęki "rannych", chodzą jacyś ludzie umazani krwią, chociaż jej zapach bardziej przypomina mi rybią krew, a może szykują jaki poczęstunek z karpi, wszak rybników tu nie brakuje. Mam do przejścia z 500 m, nie próbuję nawet zbytnio się rozglądać, aby któremuś z kręcących się w pobliżu mundurowych nie naszła ochota mnie cofnąć. Mija mnie kilkanaście wozów strażackich na sygnale, w końcu mijam skrzyżowanie obstawione radiowozami i wydostaję się na drogę prowadzącą wprost do Bohumina.
Pozostawiam za sobą trochę smętne miasto, przejeżdżam starym mostem do Chałupek i drogą 78 do Zabełkowa, by dalej przez Rudyszwałd ponownie przejechać na czeską stronę nową drogą do Hat'i.
Trzymając się blisko czesko-polskiej granicy chciałem zahaczyć o Píšť, ale w pewnym miejscu drogowskaz pokazał Owsiszcze dokąd nie miałem zamiaru tym razem jechać i znane mi już Šilheřovice, w których wypadało obejrzeć wspomniany kilka dni temu zamek.
zamek1
zamek2
Teren wokół zamku od strony wschodniej to kilka/kilkanaście ha pól golfowych, oraz niestety sypiąca się fontanna, tym razem sucha.



Z Šilheřovic znaną już sobie trasą do Darkovic od strony Hati, ale na wzniesieniu za lasem kiedy ostatnio rozglądałem się za drogowskazem, przeoczyłem kolejny bunkier z całej serii tego typu umocnień obronnych w tej okolicy będący dziś filią opavskiego muzeum, wstęp a. 80 CZK.



Dalej przez miejscowości dobrze mi już znane takie jak: Hlučin Darkovičky-Vřesina
-Závada-Bělá-Chuchelná.
Podjeżdżając pod górkę obok szkoły w Chuchelnej z daleka widzimy nad drogą bardzo mobilizujący transparent.

W prawo za szkołą po kilkuset metrach wjeżdżam na teren Polski, by po przejechaniu Krzanowic, Borucina o 14:00 wjechać do Bolesławia, w którym miał się odbyć Kartofelfest. Początek niestety dopiero o 16:00, a ja chciałem "mieć słońce" w Tworkowie, więc szkoda mi było tych dwóch godzin.
Pierwszy i jedyny raz jak do tej pory byłem tam dokładnie 48 lat temu, czyli we wrześniu 1961 roku jako kilkunastolatek na wagarach z Raciborza.
W owym czasie ruiny były w o wiele lepszym stanie niż obecnie. Biegaliśmy z kolegami po sklepieniach wyższych kondygnacji, które w tej chwili już nie istnieją, gdyż niezabezpieczone przed działaniem warunków pogodowych uległy zawaleniu.
Prawie 50 lat to szmat czasu, szkoda, iż przez te lata nikt nie kiwnął palcem, by to w jakiś sposób zabezpieczyć, nie mówiąc o rekonstrukcji.



Pozostałe: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21
Za wstęp na teren zamku pobierana jest przez gminę symboliczna opłata a.1,00 zł idąca na cele konserwacyjne, których ślady widać w postaci szczątkowych prac murarskich, rusztowań od strony wschodniego skrzydła, tablic informacyjnych o robotach i kupy piasku, natomiast od przybywających tam na sesje fotograficzne młodych par, 50,00 PLZ.
Przez Krzyżanowice, wybudowanym po powodzi z 1997 nowym mostem na Odrze dojechałem do Bukowa, miejsca mojego urodzenia, by z wysokości sztucznie utworzonego wzniesienia powstałego z kopalnianego kamienia popatrzeć jak człowiek potrafi zmieniać/kształtować/niszczyć środowisko.
Najbliższe prawdzie jest to ostatnie określenie, a wszystko za sprawą żwirów zalegających na tym terenie.
Co prawda w miejscu pól uprawnych o glebach buraczano – pszenicznych powstają ciekawe z punktu widzenia przyrodniczego i rekreacyjnego kolejne zbiorniki wodne, ale niestety, miejsce w którym spędziłem 12 lat swojego życia już nie istnieje, zastąpił je jeden z nich.
KLIKAMY na miniatury

W białym domku z lewej strony cegielni przyszedłem na świat

W miejscu które w tej chwili zajmuje pomarańczowa maszyna spędziłem kolejne kilkanaście lat, po całym zespole budynków ani śladu. Po wybraniu żwiru powstał zbiornik. Na pierwszym planie fragmenty zakładu odzyskiwania węgla z kamienia kopalnianego Haldex. W oddali na horyzoncie zabudowania Bluszczów i Rogowa z sylwetką kościoła.
Pozostałe trzydzieści kilka kilometrów wiodło przez Syrynię, Zawadę, Wodzisław Śl., do Mszany, by po wykonaniu kilku fotek wrócić po 18:00 do domu.
Mszana leży na trasie budowanej autostrady A1, a w ciagu drogi 933 stanie ciekawy konstrukcyjnie wiadukt, jednak w dniu dzisiejszym wygląda to tak jak niżej.

Trasa: dom-Moszczenica-Gołkowice-Závada-Dětmarovice-Bovumin-Chałupki-Zabełków
-Rudyszwałd-Hať-Šilheřovice-Darkovice-Hlučin-Darkovičky-Vřesina-Závada-Bělá
-Chuchelná-Krzanowice-Borucin-Bolesław-Tworków-Krzyżanowice-Buków-Syrynia
-Zawada-Kokoszyce-Wodzisław Śl.-Mszana-dom
Ciśnienie/tętno: >>107/67/90<<
Temperatura: 15-20C
Na kilka dni z rzędu zapowiadali dobrą pogodę więc należało to wykorzystać. Rano słonecznie i bezchmurnie choć tylko, a może aż 15C, lekki wiatr z E. Start po godz. 9:00 do granicznych Gołkowic, przed miejscowością Závada czeska policjantka w radiowozie blokuje drogę, zawracając wszystkich, łącznie z tymi na rowerach.
Postanawiam "przeskoczyć" bokiem z prawej strony, przecież musi być jakieś obejście.
Uliczka doprowadza mnie do wału przeciwpowodziowego, kiedy po 2-3 km wał się skończył zjechałem na wąską dość dziurawą asfaltowa drogę, ale i ona skończyła się w polu przechodząc w drogę gruntową, która doprowadza mnie... w obejście gospodarstwa rolnego (te "zapaszki" i porykiwania krówek, "miny poślizgowe", miodzio!).
Naprzeciwko wyszedł Czech z pytaniem w stylu (oczywiście po czesku), "Panie, co tu robicie"?
Kiedy wspomniałem o policyjnej blokadzie i celu podróży Czech "zaskoczył". Okazuje się, że trwają międzynarodowe zawody strażaków, stąd te blokady we wszystkich kierunkach.
Po kilku wskazówkach wspomnianego Czecha udaje mi się częściowo dalej tym wałem, gdyż jak się okazało miał on c.d., częściowo przez podwórze kolejnych Czechów - żartując zażyczyli sobie 10CZK za przejście, ale ja miałem tylko "plastikowe", a oni nie mieli terminala, więc mi się "udało" - wydostać na prawdziwy asfalt, ale po kilkuset metrach kolejna blokada.
Tym razem czeski policjant tłumaczy, że jechać nie można, ale piechotą po łące z prawej strony owszem. Idą też w tym kierunku miejscowi, jak się okazuje niedaleko jest same "centrum" zawodów w postaci pozorowanej katastrofy drogowej.
Na skarpie stoi pokiereszowany autobus, słychać jęki "rannych", chodzą jacyś ludzie umazani krwią, chociaż jej zapach bardziej przypomina mi rybią krew, a może szykują jaki poczęstunek z karpi, wszak rybników tu nie brakuje. Mam do przejścia z 500 m, nie próbuję nawet zbytnio się rozglądać, aby któremuś z kręcących się w pobliżu mundurowych nie naszła ochota mnie cofnąć. Mija mnie kilkanaście wozów strażackich na sygnale, w końcu mijam skrzyżowanie obstawione radiowozami i wydostaję się na drogę prowadzącą wprost do Bohumina.
Pozostawiam za sobą trochę smętne miasto, przejeżdżam starym mostem do Chałupek i drogą 78 do Zabełkowa, by dalej przez Rudyszwałd ponownie przejechać na czeską stronę nową drogą do Hat'i.
Trzymając się blisko czesko-polskiej granicy chciałem zahaczyć o Píšť, ale w pewnym miejscu drogowskaz pokazał Owsiszcze dokąd nie miałem zamiaru tym razem jechać i znane mi już Šilheřovice, w których wypadało obejrzeć wspomniany kilka dni temu zamek.
zamek1
zamek2
Teren wokół zamku od strony wschodniej to kilka/kilkanaście ha pól golfowych, oraz niestety sypiąca się fontanna, tym razem sucha.



Z Šilheřovic znaną już sobie trasą do Darkovic od strony Hati, ale na wzniesieniu za lasem kiedy ostatnio rozglądałem się za drogowskazem, przeoczyłem kolejny bunkier z całej serii tego typu umocnień obronnych w tej okolicy będący dziś filią opavskiego muzeum, wstęp a. 80 CZK.



Dalej przez miejscowości dobrze mi już znane takie jak: Hlučin Darkovičky-Vřesina
-Závada-Bělá-Chuchelná.
Podjeżdżając pod górkę obok szkoły w Chuchelnej z daleka widzimy nad drogą bardzo mobilizujący transparent.

W prawo za szkołą po kilkuset metrach wjeżdżam na teren Polski, by po przejechaniu Krzanowic, Borucina o 14:00 wjechać do Bolesławia, w którym miał się odbyć Kartofelfest. Początek niestety dopiero o 16:00, a ja chciałem "mieć słońce" w Tworkowie, więc szkoda mi było tych dwóch godzin.
Pierwszy i jedyny raz jak do tej pory byłem tam dokładnie 48 lat temu, czyli we wrześniu 1961 roku jako kilkunastolatek na wagarach z Raciborza.
W owym czasie ruiny były w o wiele lepszym stanie niż obecnie. Biegaliśmy z kolegami po sklepieniach wyższych kondygnacji, które w tej chwili już nie istnieją, gdyż niezabezpieczone przed działaniem warunków pogodowych uległy zawaleniu.
Prawie 50 lat to szmat czasu, szkoda, iż przez te lata nikt nie kiwnął palcem, by to w jakiś sposób zabezpieczyć, nie mówiąc o rekonstrukcji.



Pozostałe: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21
Za wstęp na teren zamku pobierana jest przez gminę symboliczna opłata a.1,00 zł idąca na cele konserwacyjne, których ślady widać w postaci szczątkowych prac murarskich, rusztowań od strony wschodniego skrzydła, tablic informacyjnych o robotach i kupy piasku, natomiast od przybywających tam na sesje fotograficzne młodych par, 50,00 PLZ.
Przez Krzyżanowice, wybudowanym po powodzi z 1997 nowym mostem na Odrze dojechałem do Bukowa, miejsca mojego urodzenia, by z wysokości sztucznie utworzonego wzniesienia powstałego z kopalnianego kamienia popatrzeć jak człowiek potrafi zmieniać/kształtować/niszczyć środowisko.
Najbliższe prawdzie jest to ostatnie określenie, a wszystko za sprawą żwirów zalegających na tym terenie.
Co prawda w miejscu pól uprawnych o glebach buraczano – pszenicznych powstają ciekawe z punktu widzenia przyrodniczego i rekreacyjnego kolejne zbiorniki wodne, ale niestety, miejsce w którym spędziłem 12 lat swojego życia już nie istnieje, zastąpił je jeden z nich.
KLIKAMY na miniatury

W białym domku z lewej strony cegielni przyszedłem na świat

W miejscu które w tej chwili zajmuje pomarańczowa maszyna spędziłem kolejne kilkanaście lat, po całym zespole budynków ani śladu. Po wybraniu żwiru powstał zbiornik. Na pierwszym planie fragmenty zakładu odzyskiwania węgla z kamienia kopalnianego Haldex. W oddali na horyzoncie zabudowania Bluszczów i Rogowa z sylwetką kościoła.
Pozostałe trzydzieści kilka kilometrów wiodło przez Syrynię, Zawadę, Wodzisław Śl., do Mszany, by po wykonaniu kilku fotek wrócić po 18:00 do domu.
Mszana leży na trasie budowanej autostrady A1, a w ciagu drogi 933 stanie ciekawy konstrukcyjnie wiadukt, jednak w dniu dzisiejszym wygląda to tak jak niżej.

Trasa: dom-Moszczenica-Gołkowice-Závada-Dětmarovice-Bovumin-Chałupki-Zabełków
-Rudyszwałd-Hať-Šilheřovice-Darkovice-Hlučin-Darkovičky-Vřesina-Závada-Bělá
-Chuchelná-Krzanowice-Borucin-Bolesław-Tworków-Krzyżanowice-Buków-Syrynia
-Zawada-Kokoszyce-Wodzisław Śl.-Mszana-dom
Ciśnienie/tętno: >>107/67/90<<
Temperatura: 15-20C
- DST 131.50km
- Teren 7.00km
- Czas 05:58
- VAVG 22.04km/h
- VMAX 53.60km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 września 2009
Kategoria shorty - do 30 km, 2009
Myjnia
Dziś było jedynie mycie roweru Kärcherem na myjni, "suszenie na wietrze" i konserwacja.
Rower wyczyszczony bezproblemowo, za to mimo trzech prań i namaczania plamy nie znikają z ubrania upaćkanego w rejonie budowy A1 obok której przypadło mi przejechać dwa dni temu trasą 933.
Winowajcy należy szukać w materiale z jakiego wykonano drogi technologiczne - żużel z przepalonych hałd, a wszystko w kolorze czerwono-brunatnym, który wywożą na swoich kołach ciężarówki i inny ciężki sprzęt na drogi główne.
Rower wyczyszczony bezproblemowo, za to mimo trzech prań i namaczania plamy nie znikają z ubrania upaćkanego w rejonie budowy A1 obok której przypadło mi przejechać dwa dni temu trasą 933.
Winowajcy należy szukać w materiale z jakiego wykonano drogi technologiczne - żużel z przepalonych hałd, a wszystko w kolorze czerwono-brunatnym, który wywożą na swoich kołach ciężarówki i inny ciężki sprzęt na drogi główne.
- DST 13.10km
- Czas 00:37
- VAVG 21.24km/h
- VMAX 51.50km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 września 2009
Kategoria mega 100-150 km, 2009
Po czeskiej stronie c.d.
Dziś postanowiłem kontynuować zwiedzanie Czech po przeciwnej stronie doliny Odry, tym razem od Chałupek po Racibórz i jest to jak gdyby c.d. tej wycieczki.
Z Turzy do granicy w Chałupkach prowadzi dobrej jakości droga wojewódzka nr 78, jednak nie pchałem się do Bohumina, tylko w Zabełkowie skręciłem na lokalną drogę do Chałupek, by tam odbić w kierunku Šilheřovic.
Jeszcze w Chałupkach zastanawiałem się kto komu robił ten odcinek drogi, czy czasem sami Czesi nie wylewali asfaltu i po naszej stronie. Trzeba przyznać, że po tamtej stronie mają je dużo lepszej jakości, chociaż zdarzają się parokilometrowe odcinki niczym nie różniące się od naszych.
Jako, że trasa wiedzie jakby po "lustrzanym odbiciu" Płaskowyżu Rybnickiego, zaczyna się lekko wznosić, by zaraz potem opadać, w sumie teren bardziej pofałdowany niż u nas, ale podobny do tego jaki spotykamy na trasie B-B-Skoczów lub Skoczów-Cieszyn.
Nieświadom tego czego mogłem oczekiwać w tej miejscowości, przegapiłem zamek w romantycznym stylu.
Droga z Šilheřovic wiedzie pod górkę w las, a po wdrapaniu się na jedno ze wzgórz w dolinie widać zabudowania Darkovic. Można tam dojechać z kilku stron, ja pojechałem skrótem zgodnie z czeską trasą rowerową prosto do centrum wsi, by po jej przejechaniu znowu wdrapywać się na wzniesienie górujące nad okolicą.
Kiedy tam dotarłem oczom ukazał się naruszony bombami bunkier z czasów II WŚ., a obok niego dwa czołgi i haubica w całkiem dobrym stanie.


Zaciekawiło mnie "stare" błoto na gąsienicach, czyżby te czołgi stały tam nie od wojny, a agresji sowietów na Czechosłowację w 1968?

Na czas penetracji okolic bunkra dobrze "ukryłem" Kellys'a, niby żywej duszy w pobliżu, ale licho nie śpi!

W pobliżu bunkra stało kilka betonowych "kas pułkowych".
Po odmalowanym na biało jednym z wejść, metalowej kracie zamkniętej na solidną kłódkę i graffiti na zewnętrznej ścianie można się domyślać, że bunkier we władanie wzięła miejscowa młodzież, jest to jednak zabytek wojskowy zwiedzany z przewodnikiem za a.30 CZK.

Więcej fotek: 1 2 3 4 5 6
Opuszczam punkt widokowy z bunkrem i przez Darkovičky czeską cyklotrasą kieruję się w kierunku Závady. Na wjeździe do miejscowości spotykamy tablice z herbem i nazwą, a jak w przypadku Vřesiny, jest też info o partnerstwie z gminą Kornowac niedaleko Raciborza.

Stale w niewielkim oddaleniu od granicy mijam kolejne wsie, by znaleźć się w pięknie położonej wśród lasów, zadbanej miejscowości Bělá.
Godnym uwagi jest mające lecznicze właściwości źródełko w tzw. lesie Pavlačka, a tuż obok labirynt wzorowany na francuskim wybudowanym w Chartres w 1213r.



Woda w źródełku ma specyficzny posmak, ale widocznie tak musi być.
W basenie, który częściowo widać za kamieniem obok prowadzącej do źródełka nowiutkiej ścieżki, para rowerzystów "moczyła nogi".

Basen

Labirynt
Jadę dalej na północny zachód w kierunku granicznej miejscowości Sudice z majestatycznym i robiącym wrażenie kościołem na wzniesieniu w stylu neogotyckim z 1906 r.


Kościół w czeskich Sudicach © jonaszm


Cały kompleks budynków łącznie z kościołem jest z tej samej cegły, poniżej być może to fara?

Za Sudicami na kolejnym wzniesieniu wojskowy pomnik upamiętniający wyzwolenie tych terenów przez czeskie oddziały walczące z Niemcami w składzie armii czerwonej.
Jedna sprawa mnie zastanawia; jeśli dość znacznie uszkodzony bunkier w rejonie Darkova "sprowokował" czeskich grafficiarzy do bohomazów, to tu, mimo żalu Czechów do Rosjan za agresję z 1968 roku ani na czołgu, ani na kamiennym postumencie nie widać śladów farby, za wyjątkiem zielonej na czołgu, ale powolutku wszystko zaczyna się sypać.



Za Sudicami pozostałości przejścia granicznego, widać wyraźnie miedzę graniczną - po prawej Republika Czeska, po lewej zabudowania polskiego Pietraszyna.

Pozostał zjazd do rozkopanego Raciborza, dalej przez Brzezie, Lubomię, Syrynię do drogi 936, następnie przez zachodnie dzielnice Wodzisławia Śl., Turzę, Mszanę z budowanym mostem drogowym autostrady A1 - gdzie zostałem dokumentnie ochlapany - do domu.
Pogoda słoneczna do godz. 15:00, potem coraz więcej chmur i koło 17:00 przelotne opady, tak że ostatnie 4km w słabym deszczu.
Trasa: dom-Mszana-Turza-Chałupki-Šilheřovice-Darkovice-Hlučin Darkovičky-Vřesina
-Závada-Bělá-Chuchelná-Strahovice-Rohov-Sudice-Samborowice-Lekartów-Racibórz
-Brzezie-Lubomia-Syrynia-Zawada-Kokoszyce-Turza-Mszana-dom
Końcowa refleksja: Czesi swoje ścieżki rowerowe zwane cyklotrasami mają o wiele lepiej oznakowane, czytelniejsze są również tabliczki z numerami i kilometrażem, nie mówiąc o tym, że na rogatkach każdej miejscowości którą w tym rejonie mijałem są tablice z mapą i naniesionymi ścieżkami rowerowymi.

Z Turzy do granicy w Chałupkach prowadzi dobrej jakości droga wojewódzka nr 78, jednak nie pchałem się do Bohumina, tylko w Zabełkowie skręciłem na lokalną drogę do Chałupek, by tam odbić w kierunku Šilheřovic.
Jeszcze w Chałupkach zastanawiałem się kto komu robił ten odcinek drogi, czy czasem sami Czesi nie wylewali asfaltu i po naszej stronie. Trzeba przyznać, że po tamtej stronie mają je dużo lepszej jakości, chociaż zdarzają się parokilometrowe odcinki niczym nie różniące się od naszych.
Jako, że trasa wiedzie jakby po "lustrzanym odbiciu" Płaskowyżu Rybnickiego, zaczyna się lekko wznosić, by zaraz potem opadać, w sumie teren bardziej pofałdowany niż u nas, ale podobny do tego jaki spotykamy na trasie B-B-Skoczów lub Skoczów-Cieszyn.
Nieświadom tego czego mogłem oczekiwać w tej miejscowości, przegapiłem zamek w romantycznym stylu.
Droga z Šilheřovic wiedzie pod górkę w las, a po wdrapaniu się na jedno ze wzgórz w dolinie widać zabudowania Darkovic. Można tam dojechać z kilku stron, ja pojechałem skrótem zgodnie z czeską trasą rowerową prosto do centrum wsi, by po jej przejechaniu znowu wdrapywać się na wzniesienie górujące nad okolicą.
Kiedy tam dotarłem oczom ukazał się naruszony bombami bunkier z czasów II WŚ., a obok niego dwa czołgi i haubica w całkiem dobrym stanie.


Zaciekawiło mnie "stare" błoto na gąsienicach, czyżby te czołgi stały tam nie od wojny, a agresji sowietów na Czechosłowację w 1968?

Na czas penetracji okolic bunkra dobrze "ukryłem" Kellys'a, niby żywej duszy w pobliżu, ale licho nie śpi!

W pobliżu bunkra stało kilka betonowych "kas pułkowych".
Po odmalowanym na biało jednym z wejść, metalowej kracie zamkniętej na solidną kłódkę i graffiti na zewnętrznej ścianie można się domyślać, że bunkier we władanie wzięła miejscowa młodzież, jest to jednak zabytek wojskowy zwiedzany z przewodnikiem za a.30 CZK.

Więcej fotek: 1 2 3 4 5 6
Opuszczam punkt widokowy z bunkrem i przez Darkovičky czeską cyklotrasą kieruję się w kierunku Závady. Na wjeździe do miejscowości spotykamy tablice z herbem i nazwą, a jak w przypadku Vřesiny, jest też info o partnerstwie z gminą Kornowac niedaleko Raciborza.

Stale w niewielkim oddaleniu od granicy mijam kolejne wsie, by znaleźć się w pięknie położonej wśród lasów, zadbanej miejscowości Bělá.
Godnym uwagi jest mające lecznicze właściwości źródełko w tzw. lesie Pavlačka, a tuż obok labirynt wzorowany na francuskim wybudowanym w Chartres w 1213r.



Woda w źródełku ma specyficzny posmak, ale widocznie tak musi być.
W basenie, który częściowo widać za kamieniem obok prowadzącej do źródełka nowiutkiej ścieżki, para rowerzystów "moczyła nogi".

Basen

Labirynt
Jadę dalej na północny zachód w kierunku granicznej miejscowości Sudice z majestatycznym i robiącym wrażenie kościołem na wzniesieniu w stylu neogotyckim z 1906 r.


Kościół w czeskich Sudicach © jonaszm


Cały kompleks budynków łącznie z kościołem jest z tej samej cegły, poniżej być może to fara?

Za Sudicami na kolejnym wzniesieniu wojskowy pomnik upamiętniający wyzwolenie tych terenów przez czeskie oddziały walczące z Niemcami w składzie armii czerwonej.
Jedna sprawa mnie zastanawia; jeśli dość znacznie uszkodzony bunkier w rejonie Darkova "sprowokował" czeskich grafficiarzy do bohomazów, to tu, mimo żalu Czechów do Rosjan za agresję z 1968 roku ani na czołgu, ani na kamiennym postumencie nie widać śladów farby, za wyjątkiem zielonej na czołgu, ale powolutku wszystko zaczyna się sypać.



Za Sudicami pozostałości przejścia granicznego, widać wyraźnie miedzę graniczną - po prawej Republika Czeska, po lewej zabudowania polskiego Pietraszyna.

Pozostał zjazd do rozkopanego Raciborza, dalej przez Brzezie, Lubomię, Syrynię do drogi 936, następnie przez zachodnie dzielnice Wodzisławia Śl., Turzę, Mszanę z budowanym mostem drogowym autostrady A1 - gdzie zostałem dokumentnie ochlapany - do domu.
Pogoda słoneczna do godz. 15:00, potem coraz więcej chmur i koło 17:00 przelotne opady, tak że ostatnie 4km w słabym deszczu.
Trasa: dom-Mszana-Turza-Chałupki-Šilheřovice-Darkovice-Hlučin Darkovičky-Vřesina
-Závada-Bělá-Chuchelná-Strahovice-Rohov-Sudice-Samborowice-Lekartów-Racibórz
-Brzezie-Lubomia-Syrynia-Zawada-Kokoszyce-Turza-Mszana-dom
Końcowa refleksja: Czesi swoje ścieżki rowerowe zwane cyklotrasami mają o wiele lepiej oznakowane, czytelniejsze są również tabliczki z numerami i kilometrażem, nie mówiąc o tym, że na rogatkach każdej miejscowości którą w tym rejonie mijałem są tablice z mapą i naniesionymi ścieżkami rowerowymi.


- DST 119.50km
- Czas 05:21
- VAVG 22.34km/h
- VMAX 51.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 września 2009
Kategoria mega 100-150 km, 2009
W krainie "cesaroków"
Kilkakrotnie w drodze do Pszczyny przejeżdżałem przez Strumień i nie przyszło mi na myśl, iż fontanna solankowa, którą już nieraz chciałem obejrzeć stoi w parku którędy tyle razy przejeżdżałem!
Nie jest to zwyczajna fontanna i zwyczajna solanka, [...]"Według opracowań profesora Juliana Papierkowskiego litr solanki z Zabłocia zawiera 144 miligramy jodu, co stanowi rzadkość na skalę światową."


Dzisiejsza wycieczka prowadziła głównie drogami powiatu cieszyńskiego, jednym słowem byłem u "cesaroków".
Międzyczas Strumień
ms-44,8
ds-16,9
tm-0h40' 10:07-10:47
as-25,6
Przez Zabłocie, Chybie, Mnich pojechałem do Skoczowa, ale wpierw zjeździłem wzdłuż i wszerz Pierściec.
To nie przez walory widokowe tyle czasu zabawiłem w tej miejscowości, powodem było słabe oznakowanie dróg.
Zamiast przez Zaborze pojechać do "zagłębie karpia", czyli z bliska popatrzeć na kilkadziesiąt stawów rybnych na trasie Ochaby - Dębowiec, skręciłem w kierunku lasu i znalazłem się w dość rozległym Pierśćcu, tak więc chcąc nie chcąc dotarłem do Skoczowa i była okazja zerknąć na Rynek.
Mógłbym oczywiście wrócić przez Simoradz i Dębowiec na swoją planowaną trasę, która miała mnie doprowadzić do drogi 938 i Haźlacha, ale skoro tak dobrze się dziś jechało, to zamiast zakładanych ~ 80 km, pokusiłem się wydłużyć wycieczkę.
Od samego rana niebo całkowicie zakryte chmurami, ale ciepło - 15C i lekki wiatr z NE, dopiero w Skoczowie około 11:00 pokazało się słońce, jednak stale jakby za mgłą.
Międzyczas Skoczów
ms-44,8
ds-43,3
tm-1h47' 11:04-12:17
as-24,4
W Cieszynie po godz. 13:00 pokazało się błękitne niebo pokryte w 1/2 chmurami piętra średniego (altostratus/altocumulus) (widać na fotkach) i było jeszcze cieplej, pewnie około 20C.

Na Rynku słychać sporo czeskiego, ciekawe czy po drugiej stronie Olzy polski jest równie częsty?
Powrót dobrze znaną mi drogą 938 przez Haźlach do granicy Jarząbkowic, skręt w lewo i obrzeżami do Pielgrzymowic.
Asfaltowa ścieżka wije się wśród pól, dochodzi do głównej drogi prowadzącej w kierunku Zebrzydowic.
Międzyczas Cieszyn
ms-53,4
ds-58,3
tm-2h28' 12:50-13:31
as-23,6
Gdybym pojechał prosto do domu zabrakłoby mi kilku km do setki, tak więc w Ruptawie skręt w lewo do Moszczenicy (ul. Wyzwolenia) i do domu, na liczniku 100,8 km.
Trasa: dom-Pawłowice-Strumień Rynek-Zabłocie-Chybie-Mnich-Zaborze
-Pierściec-Kiczyce-Skoczów Rynek-Międzyswieć-Ogrodzona-Cieszyn Rynek
-Haźlach-Jarząbkowice-Pielgrzymowice-Zebrzydowice-Ruptawa-Moszczenica-dom
Ciśnienie/tętno: >>107/67/90<<
Temperatura: 15-22C
Nie jest to zwyczajna fontanna i zwyczajna solanka, [...]"Według opracowań profesora Juliana Papierkowskiego litr solanki z Zabłocia zawiera 144 miligramy jodu, co stanowi rzadkość na skalę światową."


Dzisiejsza wycieczka prowadziła głównie drogami powiatu cieszyńskiego, jednym słowem byłem u "cesaroków".
Międzyczas Strumień
ms-44,8
ds-16,9
tm-0h40' 10:07-10:47
as-25,6
Przez Zabłocie, Chybie, Mnich pojechałem do Skoczowa, ale wpierw zjeździłem wzdłuż i wszerz Pierściec.
To nie przez walory widokowe tyle czasu zabawiłem w tej miejscowości, powodem było słabe oznakowanie dróg.
Zamiast przez Zaborze pojechać do "zagłębie karpia", czyli z bliska popatrzeć na kilkadziesiąt stawów rybnych na trasie Ochaby - Dębowiec, skręciłem w kierunku lasu i znalazłem się w dość rozległym Pierśćcu, tak więc chcąc nie chcąc dotarłem do Skoczowa i była okazja zerknąć na Rynek.
Mógłbym oczywiście wrócić przez Simoradz i Dębowiec na swoją planowaną trasę, która miała mnie doprowadzić do drogi 938 i Haźlacha, ale skoro tak dobrze się dziś jechało, to zamiast zakładanych ~ 80 km, pokusiłem się wydłużyć wycieczkę.
Od samego rana niebo całkowicie zakryte chmurami, ale ciepło - 15C i lekki wiatr z NE, dopiero w Skoczowie około 11:00 pokazało się słońce, jednak stale jakby za mgłą.
Międzyczas Skoczów
ms-44,8
ds-43,3
tm-1h47' 11:04-12:17
as-24,4
W Cieszynie po godz. 13:00 pokazało się błękitne niebo pokryte w 1/2 chmurami piętra średniego (altostratus/altocumulus) (widać na fotkach) i było jeszcze cieplej, pewnie około 20C.

Na Rynku słychać sporo czeskiego, ciekawe czy po drugiej stronie Olzy polski jest równie częsty?
Powrót dobrze znaną mi drogą 938 przez Haźlach do granicy Jarząbkowic, skręt w lewo i obrzeżami do Pielgrzymowic.
Asfaltowa ścieżka wije się wśród pól, dochodzi do głównej drogi prowadzącej w kierunku Zebrzydowic.
Międzyczas Cieszyn
ms-53,4
ds-58,3
tm-2h28' 12:50-13:31
as-23,6
Gdybym pojechał prosto do domu zabrakłoby mi kilku km do setki, tak więc w Ruptawie skręt w lewo do Moszczenicy (ul. Wyzwolenia) i do domu, na liczniku 100,8 km.
Trasa: dom-Pawłowice-Strumień Rynek-Zabłocie-Chybie-Mnich-Zaborze
-Pierściec-Kiczyce-Skoczów Rynek-Międzyswieć-Ogrodzona-Cieszyn Rynek
-Haźlach-Jarząbkowice-Pielgrzymowice-Zebrzydowice-Ruptawa-Moszczenica-dom
Ciśnienie/tętno: >>107/67/90<<
Temperatura: 15-22C
- DST 100.80km
- Czas 04:13
- VAVG 23.91km/h
- VMAX 53.40km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 września 2009
Kategoria maxi 50-100 km, 2009
XXII Rajd im. Żwirki i Wigury
Dzisiejszy rajd to jazda w grupie kilkudziesięciu rowerzystów, czyli zupełnie nowe doświadczenie, inne, niż jazda samotnie. Celem było miejsce tragedii jaka rozegrała się tuż za polsko-czeską granicą w Cierlicku w 1932 roku.
11 września 1932 w Cierlicku rozbił się samolot polskich pilotów Stanisława Wigury i Franciszka Żwirki (miejsce to znane jest obecnie jako Żwirkowisko).
Trasa wiodła przez "zieloną granicę" dosłownie i w przenośni, czyli kiedy skończyła się ul. Żwirki i Wigury drogę zagrodziła nam betonowa bariera, pozostałość po przejściu turystycznym, za przeszkodą wjeżdżamy w las po stronie czeskiej.

Na trasie mijamy:

Zameczek Myśliwski w Prstnej


W wycieczce udział brały również dzieci, dlatego tempo siłą rzeczy dyktowane było pod nie.
Na obrzeżach Karviny chwilka na sprawdzenie obecności i "zraszanie trawki".

Jedziemy dalej...
Po 1:40' docieramy do miejsca postojowego w Albrechticach, gdzie robimy dłuższy postój na małą regenerację sił i uzupełnienie paliwa, gdyż niektórym "świeciła już rezerwa", ale w lewym okienku można było zamówić chleb w płynie.


Międzyczas Albrechtice
ms-50,8
dst-29,0
tm-1h40'
as-17,3
W Albrechticach do grupy dołączyło kilka osób, które dotarły tam wcześniej. Wspólnie wyruszyliśmy do Terlicka, ale na górkach mocniejsi odskoczyli i na miejscu byliśmy kilka minut wcześniej, w sam raz na zrobieniu paru ujęć "bez tłoku".








Mój rumak na tle pomnika.
Międzyczas Żwirkowisko
ms-50,8
dst-34,0
tm-1h59'
as-17,2
Po części oficjalnej - złożenie wieńca pod pomnikiem lotników i wspólnych zdjęciach - większość wycieczki udała się do Domu Żwirki i Wigury by wziąć udział w dalszej, już mniej oficjalnej części wycieczki, natomiast 6-osobowa grupka skierowała się w drogę powrotną zahaczając o uzdrowiskowy Darkov na obrzeżach Karviny z ciekawym mostem stanowiącym kładkę nad Olzą.


W Petrovicach grupka rozpadła się ponownie, połowa na zakupy, pozostali na własną rękę wracali znanymi sobie skrótami.
Przy całkowitym zachmurzeniu i temp. w granicach 16-18C jechało się przyjemnie, brakowało tylko kilku słonecznych chwil na zrobienie dobrych fotek, by wycieczkę zaliczyć ze wszech miar do udanych.
Trasa: dom-Petrovice-Karvina-Stonava-Albrechtice-Terlicko-powrót Albrechtice-Stonava-Darkov-Karvina Nove Mesto-Petrovice-Zebrzydowice-dom
11 września 1932 w Cierlicku rozbił się samolot polskich pilotów Stanisława Wigury i Franciszka Żwirki (miejsce to znane jest obecnie jako Żwirkowisko).
Trasa wiodła przez "zieloną granicę" dosłownie i w przenośni, czyli kiedy skończyła się ul. Żwirki i Wigury drogę zagrodziła nam betonowa bariera, pozostałość po przejściu turystycznym, za przeszkodą wjeżdżamy w las po stronie czeskiej.

Na trasie mijamy:

Zameczek Myśliwski w Prstnej


W wycieczce udział brały również dzieci, dlatego tempo siłą rzeczy dyktowane było pod nie.
Na obrzeżach Karviny chwilka na sprawdzenie obecności i "zraszanie trawki".

Jedziemy dalej...
Po 1:40' docieramy do miejsca postojowego w Albrechticach, gdzie robimy dłuższy postój na małą regenerację sił i uzupełnienie paliwa, gdyż niektórym "świeciła już rezerwa", ale w lewym okienku można było zamówić chleb w płynie.


Międzyczas Albrechtice
ms-50,8
dst-29,0
tm-1h40'
as-17,3
W Albrechticach do grupy dołączyło kilka osób, które dotarły tam wcześniej. Wspólnie wyruszyliśmy do Terlicka, ale na górkach mocniejsi odskoczyli i na miejscu byliśmy kilka minut wcześniej, w sam raz na zrobieniu paru ujęć "bez tłoku".








Mój rumak na tle pomnika.
Międzyczas Żwirkowisko
ms-50,8
dst-34,0
tm-1h59'
as-17,2
Po części oficjalnej - złożenie wieńca pod pomnikiem lotników i wspólnych zdjęciach - większość wycieczki udała się do Domu Żwirki i Wigury by wziąć udział w dalszej, już mniej oficjalnej części wycieczki, natomiast 6-osobowa grupka skierowała się w drogę powrotną zahaczając o uzdrowiskowy Darkov na obrzeżach Karviny z ciekawym mostem stanowiącym kładkę nad Olzą.


W Petrovicach grupka rozpadła się ponownie, połowa na zakupy, pozostali na własną rękę wracali znanymi sobie skrótami.
Przy całkowitym zachmurzeniu i temp. w granicach 16-18C jechało się przyjemnie, brakowało tylko kilku słonecznych chwil na zrobienie dobrych fotek, by wycieczkę zaliczyć ze wszech miar do udanych.
Trasa: dom-Petrovice-Karvina-Stonava-Albrechtice-Terlicko-powrót Albrechtice-Stonava-Darkov-Karvina Nove Mesto-Petrovice-Zebrzydowice-dom
- DST 71.20km
- Teren 6.00km
- Czas 03:44
- VAVG 19.07km/h
- VMAX 60.40km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 września 2009
Kategoria maxi 50-100 km, 2009
Trening przed Rajdem
Jutro w planie wypad do braci Czechów, dlatego postanowiłem trochę się "rozjeździć" po dniu przerwy.
Od samego rana zachmurzenie duże, w 1/2 niebo pokryte stratocumulusem, słońce dość często znika na dłużej, jednak jedzie się przyjemnie, bo temp. w okolicach 15C i lekki boczny wiatr z W.
Trasa dobrze mi znana, główna część to droga 938 - jedna z lepszych w okolicy, jednak spory ruch w kierunku granicy w Cieszynie z przewagą TIR-ów.
Część z nich zachowuje się poprawnie, czyli trzymają dystans, niektóre nawet z przesadą, bo schodzą na lewy pas, ale są i takie przy których ręce na kierownicy należy dobrze zaciskać i jechać jak po sznurku.
Zwykle na półmetku robię przerwę "na drugi oddech", małe co nieco i kilka łyków.
Po czymś takim wraca się znacznie lżej, chociaż w sumie nic nie ubyło z ogólnej masy.
Na wysokości Pielgrzymowic zjazd na fragment wytyczonej czerwonej trasy
Reitzensteinów.
Trasa: dom-Pawłowice-Wspólna-Długa-Kasztanowa-Jarząbkowice-Rolnicza- 938 Haźlach-powrót-Pielgrzymowice-Boczna-Podlesie-Zielona-Zebrzydowicka-Groblowa
-Sikorskego-Powstańców-Golasowicka-Jastrzębska-Spółdzielcza-Spokojna-Gospodarska
-Gen.Świerczewskiego-Rolnicza-Cicha-Graniczna-dom
Ciśnienie/tętno: >>117/69/71<<
Temperatura: 15-24C
Od samego rana zachmurzenie duże, w 1/2 niebo pokryte stratocumulusem, słońce dość często znika na dłużej, jednak jedzie się przyjemnie, bo temp. w okolicach 15C i lekki boczny wiatr z W.
Trasa dobrze mi znana, główna część to droga 938 - jedna z lepszych w okolicy, jednak spory ruch w kierunku granicy w Cieszynie z przewagą TIR-ów.
Część z nich zachowuje się poprawnie, czyli trzymają dystans, niektóre nawet z przesadą, bo schodzą na lewy pas, ale są i takie przy których ręce na kierownicy należy dobrze zaciskać i jechać jak po sznurku.
Zwykle na półmetku robię przerwę "na drugi oddech", małe co nieco i kilka łyków.
Po czymś takim wraca się znacznie lżej, chociaż w sumie nic nie ubyło z ogólnej masy.
Na wysokości Pielgrzymowic zjazd na fragment wytyczonej czerwonej trasy

Trasa: dom-Pawłowice-Wspólna-Długa-Kasztanowa-Jarząbkowice-Rolnicza- 938 Haźlach-powrót-Pielgrzymowice-Boczna-Podlesie-Zielona-Zebrzydowicka-Groblowa
-Sikorskego-Powstańców-Golasowicka-Jastrzębska-Spółdzielcza-Spokojna-Gospodarska
-Gen.Świerczewskiego-Rolnicza-Cicha-Graniczna-dom
Ciśnienie/tętno: >>117/69/71<<
Temperatura: 15-24C
- DST 66.60km
- Czas 02:44
- VAVG 24.37km/h
- VMAX 56.80km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 września 2009
Kategoria mega 100-150 km, 2009
Wycieczka sto dwunasta
Powoli kończą mi się pomysły na fajne nazwy wycieczek. Tyle ich było w tym roku, przy czym od początku mojego sezonu (9 kwietnia) było też 40 dni w których z różnych powodów nie siadałem na rower, a to niestety ponad 35% dni "rowerowych". Gdyby nie one dzisiejsza suma przejechanych kilometrów byłaby bardziej interesująca.
Dzisiejszy dzień był wprost idealny na wycieczki, bezchmurne niebo, lekki zmienny wiatr, temp. 15-20C, nic tylko gnać przed siebie.
Skoro jeżdżę głównie asfaltami to staram się wybierać nie dziurawe, ale czasami nie ma rady i człowieka wytrzęsie, dlatego jedną z moich ulubionych tras to droga 81, ale dojazdowe już nie są takie dobre. Wpierw Ustroń, chwila oddechu, rzut oka na znajomą Równicę i nazad przez Pawłowice do Żor.
Międzyczas Ustroń
ms-48,3
dst-39,5
tm-1h26' 09:51-11:17
as-27,5
W Baranowicach przed Żorami jedno - nie mogę tego inaczej określić jak - b...e przy skręcie w lewo w podporządkowaną o mało mnie nie rozjechało! Uratowała mnie sucha betonowa jezdnia na tym odcinku (był "pisk opon" mojego Kellysa) i dobrze działające hamulce, na asfalcie pewnie bym się wyłożył.
To już drugi taki przypadek, kiedy ktoś chce wymusić na mnie pierwszeństwo, poprzednio nie dalej jak tydzień temu w Brzeszczach podobnie zachowała się załoga policyjnego radiowozu, ale przynajmniej tamtego dnia po minie kierowcy widać było jak mu łyso. Dziś d...k żołędny był zaskoczony skąd przed maską "wziął mu się" rower!
Międzyczas Żory
ms-48,3
dst-81,2
tm-3h00' 11:37-13:11
as-27,0
Trasa: dom-Pawłowice-droga 81 Ustroń-powrót-Pawłowice-Żory-Szeroka-Gogołowa-Jastrzębie Dolne-dom
Ciśnienie/tętno: >>119/68/85<<
Temperatura: 15-20C
Dzisiejszy dzień był wprost idealny na wycieczki, bezchmurne niebo, lekki zmienny wiatr, temp. 15-20C, nic tylko gnać przed siebie.
Skoro jeżdżę głównie asfaltami to staram się wybierać nie dziurawe, ale czasami nie ma rady i człowieka wytrzęsie, dlatego jedną z moich ulubionych tras to droga 81, ale dojazdowe już nie są takie dobre. Wpierw Ustroń, chwila oddechu, rzut oka na znajomą Równicę i nazad przez Pawłowice do Żor.
Międzyczas Ustroń
ms-48,3
dst-39,5
tm-1h26' 09:51-11:17
as-27,5
W Baranowicach przed Żorami jedno - nie mogę tego inaczej określić jak - b...e przy skręcie w lewo w podporządkowaną o mało mnie nie rozjechało! Uratowała mnie sucha betonowa jezdnia na tym odcinku (był "pisk opon" mojego Kellysa) i dobrze działające hamulce, na asfalcie pewnie bym się wyłożył.
To już drugi taki przypadek, kiedy ktoś chce wymusić na mnie pierwszeństwo, poprzednio nie dalej jak tydzień temu w Brzeszczach podobnie zachowała się załoga policyjnego radiowozu, ale przynajmniej tamtego dnia po minie kierowcy widać było jak mu łyso. Dziś d...k żołędny był zaskoczony skąd przed maską "wziął mu się" rower!
Międzyczas Żory
ms-48,3
dst-81,2
tm-3h00' 11:37-13:11
as-27,0
Trasa: dom-Pawłowice-droga 81 Ustroń-powrót-Pawłowice-Żory-Szeroka-Gogołowa-Jastrzębie Dolne-dom
Ciśnienie/tętno: >>119/68/85<<
Temperatura: 15-20C
- DST 102.00km
- Czas 03:55
- VAVG 26.04km/h
- VMAX 48.30km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 września 2009
Kategoria mega 100-150 km, 2009
Kolejna setka
Po kilku mokrych dniach wyjrzało dziś słońce, dlatego należało zrobić z tego użytek.
Zamierzałem jedynie uzupełnić brakujące mi do 6100 kilometry (6027), ale przy tak sprzyjającej pogodzie, czyli trochę utrudniającym wietrze z W, szkoda było pozostać na ~70 km dystansie, pojechałem dalej niż zakładałem.
Międzyczas Haźlach
ms-44,3
dst-29,9
tm-1h11' 12:05-13:16
as-25,5
Międzyczas Żory
ms-45,0
dst-67,1
tm-2h37' 13:31-15:08
as-25,7
Trasa: dom-Pawłowice-droga 938 Haźlach-powrót-Pawłowice-Żory-Gotartowice-Rybnik
-Rydułtowy-Pszów-Kokoszyce-Jedłownik-Turza-Mszana-dom
Ciśnienie/tętno: >>121/71/86<<
Temperatura: 17-20C
Zamierzałem jedynie uzupełnić brakujące mi do 6100 kilometry (6027), ale przy tak sprzyjającej pogodzie, czyli trochę utrudniającym wietrze z W, szkoda było pozostać na ~70 km dystansie, pojechałem dalej niż zakładałem.
Międzyczas Haźlach
ms-44,3
dst-29,9
tm-1h11' 12:05-13:16
as-25,5
Międzyczas Żory
ms-45,0
dst-67,1
tm-2h37' 13:31-15:08
as-25,7
Trasa: dom-Pawłowice-droga 938 Haźlach-powrót-Pawłowice-Żory-Gotartowice-Rybnik
-Rydułtowy-Pszów-Kokoszyce-Jedłownik-Turza-Mszana-dom
Ciśnienie/tętno: >>121/71/86<<
Temperatura: 17-20C
- DST 122.80km
- Czas 04:56
- VAVG 24.89km/h
- VMAX 47.60km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze