Informacje

  • Wszystkie kilometry: 39819.77 km
  • Km w terenie: 2038.00 km (5.12%)
  • Czas na rowerze: 83d 01h 07m
  • Prędkość średnia: 19.90 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jonaszm.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2009

Dystans całkowity:1503.80 km (w terenie 14.00 km; 0.93%)
Czas w ruchu:62:39
Średnia prędkość:24.00 km/h
Maksymalna prędkość:66.50 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:88.46 km i 3h 41m
Więcej statystyk
Poniedziałek, 31 sierpnia 2009 Kategoria maxi 50-100 km, 2009

Padł kolejny

Padł mój kolejny osobisty rekord przejechanych kilometrów w jednym miesiącu.
Po wczorajszym, również rekordowym przelocie niestety dało się to odczuć, świeżość z poprzedniego dnia gdzieś uleciała, na dodatek dość silny boczny wiatr z W skutecznie utrudniał osiągnięcie przyzwoitej średniej, jedynie temperatura podobnie jak w dniu wczorajszym była wprost idealna na rower, 15-20C.
Chciałem tylko dokręcić do 1500km w miesiącu sierpniu, dziś dłuższa trasa mnie nie interesowała.

Trasa: dom-Pawłowice-Wspólna-Długa-Kasztanowa-Jarząbkowice-Rolnicza-938 Haźlach-powrót-Pielgrzymowice
-Boczna-Podlesie-Zielona-Zebrzydowicka-Groblowa-Sikorskiego-Powstańców-Golasowicka
-Jastrzębska-Spółdzielcza-Spokojna-Gospodarska-Gen.Świerczewskiego-Rolnicza
-Cicha-Graniczna-dom

Międzyczas Haźlach
ms-47,9
dst-32,0
tm-1h21' 09:41-11:02
as-23,7

Ciśnienie/tętno: >>120/72/70<<
Temperatura: 15-20C
  • DST 66.40km
  • Czas 02:51
  • VAVG 23.30km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 sierpnia 2009 Kategoria giga - pow. 150 km, 2009

Patrol...

Tak mógłbym przewrotnie nazwać dzisiejszą jazdę po DK81 na odcinku Pawłowice-Harbutowice i dalej 941 do Ustronia, następnie powrót tą samą trasą do Żor, w sumie ponad 74 km. Trzeba przyznać, iż dziś było bardzo spokojnie, ruch umiarkowany (czyżby za wcześnie, czy też ci którym bardzo się śpieszyło zdążyli przejechać?), zero podbramkowych sytuacji, niewidoczne lub też dobrze ukryte policyjne patrole.

Do 1,5K km w miesiącu sierpniu brakowało mi 213,0 z drobnymi, niestety wczoraj całodzienne opady skutecznie mnie uziemiły, w takim razie dziś należało pokręcić "ile się da", by przynajmniej po części to nadrobić.
Pogoda do jazdy była super, lekki wiatr z SW, który jednak do Ustronia trochę przeszkadzał, temp. rano 12C, ani jednej chmurki, więc dzień zapowiadał się znakomicie!

Międzyczas Ustroń
Ustroń
ms-40,9
dst-40,3
tm-1h34' 07:42-09:16
as-25,7

Początkowo zamierzałem wracać z Żor, ale na Rynku plany uległy zmianie, szkoda byłoby "marnować" tak dobrze zapowiadającego się dnia na traskę jedynie w granicach setki, przez Gotartowice, następnie Rybnik pojechałem dalej.

Międzyczas Żory
ms-40,9
dst-82,2
tm-3h03' 09:33-11:02
as-26,9

Trasa: dom-Pawłowice-Skoczów-Ustroń-Żory-Gotartowice-Rybnik-Rydułtowy-Rzuchów-Kornowac-Pogrzebień
-Lubomia-Syrynia-Rogów-Czyżowice-Turza-Mszana-dom

Ciśnienie/tętno: >>116/68/86<<
Temperatura: 12-22C
  • DST 151.00km
  • Czas 05:54
  • VAVG 25.59km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 sierpnia 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Salmopol? Eee tam!

Zgodnie z tym co opisałem w wycieczce pt. Przymiarka, Salmopol był kolejną z "grubszych" tras jakie miałem w planie.
Nie wyszło w ubiegłym tygodniu, w tym nie miałem zamiaru odpuszczać, chociaż dochodziły mnie "sprzeczne sygnały" w sprawie pogody.
Z jednej strony charakter chmur (cirrus i cirrostratus)w dniu wczorajszym mógł wskazywać na ewentualną zmianę pogody - tu pogorszenie związane z frontem ciepłym - zaś mapy na dwa najbliższe dni o niczym takim "nie wspominały".

Jadąc spokojnie rano zastanawiałem się jeszcze: skręcić w Skoczowie, czy jechać do Wisły?
Wiał lekki wiatr z SE, gdyby się jednak wzmógł, miałbym go w plecy przy podjeździe od strony Szczyrku.
Na "Orlenie" w Ustroniu próbowałem "zasięgnąć języka" u piwkujących autochtonów i wysondować, jak się ma Salmopol do np. Równicy.
Jednym z nich okazał się być mieszkaniec Wisły Malinki, który nawiązał do czasów swojej młodości (lata 80') jak zjeżdżali na sankach nocą z Salmopola wcześniej wyholowani samochodem.
Wg. niego podjazd na Równicę jest co prawda krótszy, ale bardziej stromy, to do reszty rozwiało moje wątpliwości, jednym słowem nie powinno być źle. Nie omieszkał wspomnieć o możliwości wstąpienia po drodze na piwko do zajazdu "Na Zielonym".

Jak się później okazało wybór był trafiony z jeszcze jednego powodu: lokalna droga ze Skoczowa do Bielska jest dość pofałdowana, w samym Bielsku to samo, od tego miejsca stale pod górkę, więc już na samym dojeździe do Szczyrku jesteśmy dobrze "wyhuśtani"!
Odciążywszy nieco plecaczek z zapasów, czas najwyższy ruszać dalej w kierunku Wisły.

Międzyczas Ustroń
ds-39,4
as-24,9
tm-1h35'
ms-40,9
Wyjazd Ustroń 09:08-09:55 Malinka

Na przystanku autobusowym za skocznią w Malince chwila na posmakowanie isostara i spojrzenie kto i w którą stronę jedzie. Zdecydowanie więcej było zjeżdżających, głównie samochody, gdyż trafił się też motor, ale rowerów ani jednego, co za pech!
Po raz trzeci nie mam szczęścia (Kubalonka, Równica to samo), by komuś "siąść na koło" i popatrzeć jak mu idzie.

Międzyczas Malinka
ds-55,6
as-23,8
tm-2h20'
ms-40,9

Nie powiem, kilka razy zastanawiałem się czy czasem nie dać dupolandii chwili na "ostygniecie", ale takie wybicie z rytmu z reguły kończy się jeszcze gorzej... gdzie ten biały krzyż?!
W pewnym momencie dało się słyszeć odgłos pracującego na wysokich obrotach ciężkiego silnika, czyli gdzieś musi być podjazd skoro tak rzęzi, a nikt taki mnie nie wyprzedził, znaczy przełęcz tuż tuż?
Niestety po chwili wszystko było jasne, wyładowana grubaśnymi balami "prosto z lasu" powolutku w dół zjeżdżała ciężarówka hałasując podobnie jakby darła w górę.

Jeszcze jedna agrafka, jeszcze jeden zakręt i jest! Po lewej placyk i zajazd, po prawej biały krzyż, droga tym razem nie pnie się w górę, a zaczyna opadać. Po 40' o godz. 10:54 jestem na przełęczy. Eee tam, nie było tak źle!

Kilkanaście minut oddechu i zjazd w kierunku Szczyrku. Niestety osiągnięta szybkość nie jest imponująca mimo letnich hamulców na dole, a wyprzedził mnie tylko jeden samochód - ms-60,9.
Co tak słabo? Cóż, chyba zjazd w stronę Wisły byłby ciekawszy, miejscami "z nudów" należało nawet pokręcić, bo zaczęło mi się strasznie dłużyć.

Międzyczas Salmopol
ds-64,7
as-21,9
tm-3h00'
ms-40,9

Przez Bielsko (trochę sobie pojeździłem po Kamienicy, a nawet coś mnie "pognało" kawałek pod Dębowiec), Skoczów - tu półgodzinne schładzanie "kopyt" w Wiśle, Pawłowice do domu.

Kiedy ponownie wracałem na trasę z jednej z "dzikich plaż" na wiślanym jazie, od strony Skoczowa zauważyłem młodziana przyczajonego na góralu. Darł ostro "zasłuchany w kierownicę" lub też w jaką mp3-kę i zanim się rozkręciłem spory kawałek odskoczył ale nie zniknął z oczu. Jednak po chwili ten dystans nie ulegał już zmianie, aż do świateł w Ochabach, które go nieco przytrzymały. On ruszył, a dla mnie zrobiło się niestety czerwone.
Jednak po kilkuset metrach w oddali zamajaczyła mi jego czerwona koszulka, a on stojąc na poboczu "znęcał się" nad pompką przy tylnym kole.

Wahadełko poszło w ruch; ponownie mnie dogania, odskakuje na kilkaset metrów, a mijając odwraca przy tym głowę, jakby nie chciał pokazać "piany".
Po paru kilometrach ponownie zauważam charakterystyczną sylwetkę zaczopowaną słuchawkami walkmana, przy czym tępo "znęcania się" wyraźnie wzrosło.

Nie powiem, ta sytuacja bardzo mnie zaskoczyła, ale też nie byłem na to przygotowany. Postanowiłem przy trzecim razie chociaż zapytać kiedy kolejny raz będzie mnie wyprzedzał: dojedziesz? Niestety nie pojawił się już, gdzieś go wcięło...

Trasa: dom-Pawłowice-Skoczów-Ustroń-Wisła Malinka-Salmopol-Szczyrk-Bielsko-Kamienica
-Wapienica-Skoczów-Pawłowice-dom

Ciśnienie/tętno: >>119/69/90
  • DST 147.50km
  • Czas 06:22
  • VAVG 23.17km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 sierpnia 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Drogami ROW-u

Kilkadziesiąt lat temu, czy nawet jeszcze kilkanaście, pojęcie ROW znane było powszechnie, obecnie jedynie starsze roczniki pamiętają co ten termin oznacza.
Od tamtych lat wiele się zmieniło, czy na lepsze, trudno oceniać, pewne jest jedno; stan dróg na przestrzeni tych lat nie poprawił się, wręcz przeciwnie są one w "opłakanym stanie" z pewnymi wyjątkami.
Do wyjątków należy powstanie obwodnicy Żor w zachodniej części miasta i paru kilkukilometrowych fragmentów dróg lokalnych w innych miejscowościach, oraz większy remont drogi 81, reszta nosi piętno wyciśnięte kołami samochodów ciężarowych w postaci głębokich kolein.

Tymi drogami prowadziła moja dzisiejsza wycieczka. Słoneczny poranek, temp. 18-25C, lekki wiatr z SW, tylko pokrycie nieba w 3/4 chmurami wysokimi, czyli cirrus i cirrostratus będącymi zwiastunami frontu ciepłego, może oznaczać pogorszenia pogody.

Pierwszy postój w Gotartowicach, a one kojarzą się jak wiadomo z lotniskiem sportowym, będącym siedzibą Aeroklubu Rybnickiego Okręgu Węglowego, głównie w celu opróżnienia bidonu i zerknięcia co tam nowego.
Dziś było sennie i prawie bez ruchu, na płycie żywej duszy, nie to co pod koniec lat 60', czyli w czasach kiedy aeroklub prężnie się rozwijał. Od wiosny do jesieni - jeśli tylko nie padało lub wiało zbyt mocno - nad lotniskiem coś "wisiało" w powietrzu, jeśli nie szybowiec to samolot, albo jeden i drugi spięci liną holowniczą. Częstym widokiem były startujące pod dużym kątem ciągnięte liną wyciągarki szkolne szybowce.
Mam wrażenie, że to wszystko odeszło, chociaż członkowie aeroklubu w dalszym ciągu liczą się na arenie sportowej kraju i zagranicy.

Gotartowice
ms-48,3
dst-23,8
tm-0h 56'
as-25,5

Po zaliczeniu 6 (słownie sześciu) rond na odcinku kilku kilometrów znalazłem się w "stolicy" okręgu czyli Rybniku na jednym z "cepeenów", tym razem by uzupełnić kalorie, gdyż czekała mnie jazda pod czołowo-boczny wzmagający się coraz bardziej wiatr z SW.

Rybnik
ms-48,3
dst-34,4
tm-1h 24'
as-24,7

Trzeci postój zaplanowałem sobie w Brzeziu leżącym "o rzut beretem" od Raciborza, a zjeżdża się tam z Płaskowyżu Rybnickiego tzw. Lukasyną w dolinę Odry.
Ten 2-3 km zjazd jest dość szybki, droga względnie cała, choć wydawało mi się osiągnąć tam wyższą prędkość niż wskazane ms-59,9 (póki co wiadukt w Bziu trzyma się mocno).
W miejscu zajmowanych jeszcze kilkanaście lat temu rybników, czyli stawów rybnych, które niestety z roku na rok zarastały coraz bardziej, powstał kompleks handlowy.

Brzezie
ms-59,9
dst-55,8
tm-2h 16'
as-24,7

Wspomniane rybniki będą mi towarzyszyły przez dalszą część trasy, tym razem na południe. Droga prowadziła w pobliżu dużych zbiorników powstałych po wyeksploatowaniu żwiru, oraz kompleksu stawów rybnych "Wielikąt".
Opuszczając w Bukowie "królestwo żab i komarów" droga poprowadziła mnie do leżącego na wzniesieniu Rogowa, zjazdem przez Syrynkę do Zawady i po kolejnych kilku pagórkach o 16:00 byłem w domu.

Trasa: dom-Żory-Gotartowice-Rybnik-Rydułtowy-Rzuchów-Brzezie-Lubomia-Nieboczowy
-Buków-Syrynia-Rogów-Syrynka-Kokoszyce-Turza-Mszana-dom

Puls/tętno: >>110/61/105<< (dla jasności: pomiar po zejściu z roweru i wejściu do mieszkania w pozycji siedzącej)
  • DST 107.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:35
  • VAVG 23.45km/h
  • VMAX 59.90km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 sierpnia 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Przymiarka

Gdyby nie sobotnie załamaniem pogody pewnie spróbowałbym się z podjazdem na Salmopol, tylko nie byłem pewien który wariant trasy wybrać; wpierw do Szczyrku od strony Bielska, czy też może jednak podjeżdżać od Wisły.
Przynajmniej tak "straszono", bo w sumie to jedynie wieczorem trochę popadało, ale też nie do końca można było być pewnym co się z tego w ciągu dnia rozwinie przy prawie całkowitym pokryciu nieba, no i ten mój nie do końca wyleczony kaszel.

Po trzech dniach "wolnego" wyruszyłem na rozpoznanie, którego ostatecznym celem jest wspomniana przełęcz.
Przez znaczną część trasy należało zmagać się z silnym czołowym wiatrem ze wschodu, na tyle silnym, by w porywach czasami na płaskich odcinkach między Strumieniem a Pszczyną nie pozwalał pojechać szybciej jak 16-18 km/h
Do tej pory już kilka razy jechałem wzdłuż jeziora, ale ani razu nie byłem na zaporze, tym razem ciekawość zwyciężyła.

Międzyczas zapora:
ms-39,3
dst-38,3
tm-1h43'
as-22,4

Przejechałem do końca po koronie licząc na utwardzony c.d., jednak zjazd kończy się w lesie. Pytani o drogę młodzi ludzie coś mętnie wskazywali na leśną dróżkę, która miała mnie doprowadzić do Mazańcowic, wolałem poszukać czegoś innego.
W połowie zapory jest zejście na drogę do Zabrzegu i dalej przez Ligotę, Międzyrzecze do Wapienicy, z której jak na dłoni widać Szyndzielnię i inne górki, czyli Salmopol już niedaleko.

Międzyczas Wapienica:
ms-45,3
dst-56,8
tm-2h37'
as-21,7

Skoro miał być jedynie mały rekonesans, to ostro w prawo do Skoczowa, przynajmniej te kilkanaście kilometrów będzie z wiatrem.

Trasa: dom-Pawłowice-Strumień-Pszczyna-Goczałkowice Zapora-Zabrzeg-Ligota-Międyrzecze-Wapienica-Jasienica-Grodziec-Świętoszówka
-Pogórze-Skoczów-Pawłowice-dom
  • DST 101.60km
  • Czas 04:18
  • VAVG 23.63km/h
  • VMAX 66.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 sierpnia 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Polder Buków - podróż sentymentalna

Opuszczając kilkadziesiąt lat temu (1962) tereny zajmowane obecnie przez suchy Polder Buków nie przyszło mi na myśl, jak dalece działalność człowieka (eksploatacja kruszyw i prace związane z budową polderu) potrafi zmienić krajobraz do tego stopnia, że po latach nie byłem w stanie ponownie zlokalizować doskonale znanych mi kiedyś miejsc, w których spędziłem część swojego dzieciństwa.

Dolina górnej Odry ma w sobie coś szczególnego, z jednej strony stanowi część północnego "przyczółka" Bramy Morawskiej będącego przejściem pomiędzy Karpatami na wschodzie i Sudetami na zachodzie, z drugiej zaś to naturalny korytarz dla migrującej z południa na północ i z północy na południe fauny i flory.
Jednak to "coś" pryska z chwilą nadejścia "wielkiej wody" czyli powodzi, które co jakiś czas nawiedzają te tereny. Czasami może ona przybrać postać katastrofy, jak ta z 1997 roku.

Dzisiejsza wycieczka w znacznej części przebiegała doliną górnej Odry zajmowanej w przygranicznym odcinku z Czechami przez Polder Buków, by w rejonie Raciborza wejść na Płaskowyż Rybnicki.
Potraktowałem ją jako swego rodzaju podróż sentymentalną, a kto wie czy czasem nie pożegnalną. Tempo zachodzących zmian jest tak duże, iż nie wiadomo czy będzie jeszcze kolejna okazja ku temu.

Pogoda wprost idealna na taki wypad, niebo w prawdzie bezchmurne, ale temperatury przy lekkim wietrze z SE do przyjęcia, od 19C przed południem do 25C wieczorem, łączny czas -> 6h 57'.

Trasa: dom-Mszana-Turza-Olza-Odra-Buków-Wielikąt-Lubomia-Brzezie-Kornowac-Rzuchów-Pstrążna-Dzimierz-Nowa Wieś-Lyski-Sumina-Jejkowice-Rybnik-Chwałowice-Świerklany-Szeroka-dom

Międzyczas Olza:
ms-52,8
dst-26,3
tm-0h59'
as-26,9

Ciśnienie i tętno >>105/63/98<<
  • DST 108.40km
  • Teren 12.00km
  • Czas 04:49
  • VAVG 22.51km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 sierpnia 2009 Kategoria middle 30-50 km, 2009

Standardową trasą do 5K km

Mimo nie najlepszego samopoczucia dziś po raz pierwszy w sezonie, ale też po raz pierwszy w życiu przekroczyłem "magiczną" dla mnie ilość 5000 km na rowerze.
Gdyby nie przerwa na treningi w 4 kwartale ubiegłego roku, już wtedy była szansa, skończyło się na 2930,0 km
Od kilku dni brakowało mi do okrągłej liczby dokładnie 40 km, w domu licznik wskazał 5000,6
Wyruszyłem na swój 100 wypad w tym roku standardową trasę, którą zwykle rozpoczynałem sezon na starym góralu KANDS i jeździłem w 2006-2008, oraz w tym roku do 27.07.09, póki góral nie uległ awarii (pęknięta rama). Wiatr dość silny z E i SE
Trasa: dom-Pawłowice-Golasowice-Jarząbkowice-Pielgrzymowice-Bzie-dom

Ciśnienie/puls: >>119/70/110<<
  • DST 40.60km
  • Czas 01:33
  • VAVG 26.19km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 sierpnia 2009 Kategoria maxi 50-100 km, 2009

Dożynki w Jarząbkowicach

W dalszym ciągu leczę kaszel, w dniu dzisiejszym oceniam się jedynie na 50%, a w ulotce zaordynowanego antybiotyku jest wskazanie na zapalenie płuc, w środę wizyta kontrolna.
W sumie to chyba nie powinienem się ruszać na rower, ale po południu trudno było wysiedzieć.

Zaplanowałem krótszą rundkę łącząc dwa odcinki, którymi wcześniej już jechałem.
Do Pawłowic 8 km z wiatrem, ale wczoraj nie było kręcenia i jakoś marnie mi szło, potem niestety ~25 km pod silny SW wiatr, średnia w Haźlachu tylko 21,0 km/h
W Jarząbkowicach na okolicznych pustych już polach dziesiątki samochodów! Początkowo zakładałem, że to "wina" jakichś robót typu kanalizacja we wsi. W takim przypadku mieszkańcy na kilka tygodni nie mają dojazdu do swoich posesji.

Moje przypuszczenia nie sprawdziły się, centrum wsi zamknięte dla ruchu kołowego, mrowie luda, ledwo udaje mi się przecisnąć żółwim tempem nie zsiadając z siodełka, a "na rogatkach" kolorowe słomiano-chochołowe kompozycje informujące o dorocznych Gminnych Dożynkach i wszystko jasne.

Po godzinie od wyruszenia z domu pierwsza przerwa, as-22,0 km/h, w "punkcie zwrotnym" - na skrzyżowaniu dróg 937/938 as jeszcze spadła!
Tu długi godzinny postój na stacji benzynowej, niedyspozycja daje się niestety we znaki, jednak tylno-boczny wiatr wiejący w plecy w drodze powrotnej podwyższył nieco średnią.
Haźlach międzyczas:
ms-41,9
dst-32,3
tm-1h32'
as-21,0

Trasa: dom-Pawłowice-Golasowice-Jarząbkowice-Pielgrzymowice-Haźlach-Zebrzydowice-Ruptawa-dom
Temp. 25-27C, wiatr silny SW.
Ciśnienie i tętno: >>112/69/101<<
  • DST 54.80km
  • Czas 02:23
  • VAVG 22.99km/h
  • VMAX 60.10km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 sierpnia 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Równica

Wczoraj padało i z jazdy nici, a był to 28 dzień w tym roku (licząc od 9 kwietnia jak zacząłem jeździć w tym sezonie), w którym zostałem uziemiony, głównie za sprawą deszczowych dni, ale były też powody zdrowotne.
Od niedzieli zmagam się z kaszlem, dziś rano do lekarza, przepisała antybiotyk i na trasę.

Tym razem chciałem wjechać na Równicę, ostatni raz byłem na niej ze 30 lat temu, ale samochodem.
Mimo pięknej pogody zdziwił mnie tam prawie zerowy ruch, wyprzedziło mnie kilka samochodów, tyle samo zjeżdżało w dół, a na poboczu spotkałem majstrującego coś przy rowerku gościa, którego wcześniej widziałem kilkaset metrów przed sobą jak kręcił w górę, nic więcej!

Jednak parking był zapełniony, widać wiara wybrała się znacznie wcześniej ode mnie, na szczycie byłem o 12:15.
Kolejne zaskoczenie; rowerów "jak na lekarstwo", widziałem jednego bikera jak jeździł tam i we wte, gdzie reszta, czyżby dopiero jutro mieli się "zwalić"??

Pół godzinki oddechu, kilka kromek, chwila kontemplacji bliższych i dalszych widoków, ale czas brać się za powrót zanim ci co wjechali rano nie zaczną robić tego samego. Ruch w górę dalej umiarkowany, tylko dwóch bikerów kręciło z wysiłkiem, można było oszczędzać hamulce. Zjeżdżałem samotnie, dopędziłem nawet jakiś samochód na zjeździe, który tym razem był o wiele przyjemniejszy i znacznie szybszy - ms 60,9 km/h.

Co prawda tak na "wszelki wypadek" wożę ze sobą rezerwową dętkę i do dziś nie była mi potrzebna. Dosłownie na 1,5 km przed domem tylne koło zaczęło robić się sztywne i głośne, ujechałem tak z 500 metrów do skrzyżowania (Pszczyńska-Piłsudskiego), reszta trasy niestety na pych.

Po rozebraniu koła z opony i dętki wyjąłem stalowy cienki błyszczący drucik, taki z kordu opony, oczywiście to nie był "mój" drucik. Ciekawe ile czasu jechałem na tym "flaczejącym" kole?

Kiedy tak teraz analizuję ostatnie kilkanaście kilometrów, zaczyna mi świtać dlaczego ~10 km "przed metą" to ze mnie "uszło powietrze" zmuszając mnie do zatrzymania się i naruszenia "żelaznej rezerwy", jazda przestała być przyjemna, ale kto mógł przypuszczać, że w kole zamiast 6 atm mam pewnie marne resztki?
Od dziś na trasy oprócz dętki zabieram również "zestaw naprawczy", licho nie śpi!

Trasa: dom-Pawłowice-Strumień-Ustroń-Równica, powrót tą samą trasą. Temp. 17-26C, wiatr dość silny W i NW.
  • DST 101.10km
  • Czas 04:10
  • VAVG 24.26km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 sierpnia 2009 Kategoria middle 30-50 km, 2009

Burza wisiała w powietrzu

Pogoda od dwóch dni bardzo niepewna, chwilami tylko słońce wychodzi na dłużej, stale wiszą deszczowe chmury, które nie wiedzieć kiedy mogą wyzbyć się swojego ładunku, drogi po przelotnym wcześniejszym opadzie obsychają bardzo powoli, jechać nie jechać??

Po południu jednak wyruszyłem na krótszą trasę z zamiarem wpadnięcia do znajomych, gdyby jednak miało się rozpadać.
W pół godzinki jak znalazłem się na półmetku lunęło, w kilka godzin później miejscami kałuż niestety nie dało się wyminąć. Wiatr dość silny z N i NW, temp. 19C.

Tętno po powrocie: >>126/75/100<<
  • DST 41.30km
  • Czas 01:41
  • VAVG 24.53km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl