Informacje

  • Wszystkie kilometry: 39819.77 km
  • Km w terenie: 2038.00 km (5.12%)
  • Czas na rowerze: 83d 01h 07m
  • Prędkość średnia: 19.90 km/h
  • Suma w górę: 8635 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jonaszm.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

2009

Dystans całkowity:4441.40 km (w terenie 59.00 km; 1.33%)
Czas w ruchu:189:05
Średnia prędkość:23.49 km/h
Maksymalna prędkość:66.50 km/h
Liczba aktywności:56
Średnio na aktywność:79.31 km i 3h 22m
Więcej statystyk
Sobota, 5 września 2009 Kategoria maxi 50-100 km, 2009

XIII Maraton Sokoła

XIII Maraton Sokoła + dojazdówka
Chociaż od samego rana pogoda była "pod azorkiem" - ciężkie, nisko wiszące chmury deszczowe i dość silny wiatr z W - pojechałem mimo to na XIII Maraton "Sokoła" w Radlinie.

Międzyczas Radlin
ms-46,2
dst-19,8
tm-0h53' 06:13-07:06
as-22,2

Przewidziano trzy warianty maratonu: na 100, 50 i 20 km. Start do najdłuższego zaplanowano na 7:00 rano, jednak był mały poślizg i pierwsi uczestnicy wyruszyli mniej więcej kwadrans po siódmej.

Niesprzyjająca pogoda najwidoczniej wystraszyła część potencjalnych kandydatów i na starcie nie było tłoku.
Wg. założeń maraton na 50 km powinien wystartować dopiero o godz. 9:00, jednak organizatorzy zdecydowali inaczej i już o 7:30 jako jeden z pierwszych wyruszyłem na trasę.

Trasy wszystkich wariantów pokrywały się i miały część wspólnych Punktów kontroli (Pk).
Drogi jakimi prowadził maraton są w bardzo kiepskim stanie, trudno byłoby wskazać dłuższy kilkukilometrowy odcinek dobrej trasy, na domiar złego w połowie między 1Pk a 2Pk rozpadało się na dobre i deszcz padał praktycznie do samego powrotu.
Ci z uczestników, którzy wyruszali zgodnie z harmonogramem na 50 km i najkrótszy wariant mieli już bezdeszczowo i słonecznie, choć w dalszym ciągu wiał dość mocny wiatr.

Mimo niezbyt ciekawych warunków pogodowych mój wynik to 2 h 10' na dystansie 51.5km, rekordowy ocierał się o 1h 40'na szosówce, przy czym zawodnik który osiągnął ten czas był o grubo 30 lat młodszy.

Radlin - po maratonie
ms-49,5
dst-71,3
tm-2h59' 07:30-09:40
as-24,0

Trasa 50 km: Radlin Dom Sportu-Rydułtowy-Czernica Pk1-Łuków-Lyski-Sumina-Górki-Szymocice-Jankowice Rudzkie Pk2-powrót tą samą trasą

Maraton był moją pierwszą grupową imprezą w jakiej wziąłem udział, jednak zakładam, iż nie ostatnią.
  • DST 92.80km
  • Czas 03:56
  • VAVG 23.59km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 września 2009 Kategoria maxi 50-100 km, 2009

Mokra 50-siątka

Wypad do Oświęcimia trochę nadwyrężył moje siły i wczoraj dałem sobie spokój. Nie mam też pojęcia dlaczego w dalszym ciągu najbardziej "newralgiczną" częścią ciała jest ... dupolandia? Na starym KANDS wiosną w okolicach 30-35 jazdy był już spokój, podejrzewam, iż tym razem winowajcą może być nowe siodełko (KBIX CrossLine), chociaż wydaje się być ok, czyżby znowu musiało stuknąć na nim ze 30 "posiedzeń"??

Wczoraj od samego rana niebo pokryte całkowicie chmurami, w każdej chwili mogło popadać, jednak dopiero wieczorem lunęło aż "miło"!
Po godzinie było już po wszystkim, dzisiejszy ranek też zachmurzony, ale nie padało więc wybieram się na przejażdżkę. Miałem zamiar sprawdzić ile czasu zajmie mi pokonanie dystansu w granicach 50 km po płaskim mając wiatr czołowo/tylno/boczny z SW w obu kierunkach.

Od Pawłowic do Haźlacha prowadzi dość dobra droga, ale było pod wiatr i kilka km przed nawrotem zaczęło niestety kropić, cały powrót już w drobnym deszczu, choć z wiatrem.

Międzyczas Haźlach
ms-45,3
dst-29,8
tm-1h014' 10:40-11:54
as-24,0

Trasa: dom-Pawłowice-Haźlach droga 938-powrót droga 937 Zebrzydowice-dom
Temperatura: 18C
  • DST 52.60km
  • Czas 02:06
  • VAVG 25.05km/h
  • VMAX 51.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 września 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Oświęcim

Ten Oświęcim "chodził mi po głowie" od jednej z czerwcowych niedziel, kiedy wracając z Pszczyny między Porębą a Mizerowem spotkałem starszego gościa na trekkingowym z manelami na bagażniku.
Jechał w przeciwnym kierunku i wyraźnie dał mi do zrozumienia, iż ma sprawę do mnie.

Z jego komputerkiem coś było nie tak, raz za razem blokował się i nie wskazywał właściwych danych.
W takim przypadku jeśli bateria jest sprawna, wyświetlacz cały, to przyczyny należy szukać w braku styków. Poruszyłem kabelkami dociskając je do podstawy, gość pokręcił kołem i wszystko gra.

Pytam oczywiście gdzie jedzie i skąd, okazuje się, iż raz w tygodniu w weekend jedzie z Jastrzębia do Oświęcimia i tego samego dnia wraca, w sumie 100 km.
Nie powiem, zaimponował mi tym dystansem, ale sam podkreślał, że jest wyposażony na wszelką ewentualność: kurtka z kapturem od deszczu i wszystko inne na bagażniku.
W tym czasie moja "granica zasięgu" ocierała się o połowę tego, wielki szacun.

Minęły prawie 3 miesiące od tamtego dnia, sprawa Oświęcimia męczyła mnie coraz bardziej, dziś się decyduję, bo lepszej pogody już nie będzie.
Przed 09:00 wyjazd, temp. 20C, wiatr SW i W dość silny i jak się później okazało bardzo utrudniający powrót.

Pierwszy postój na Rynku w Pszczynie, za sprawą wiatru dość szybki przejazd mimo fatalnej drogi 933 na odcinku Pawłowice-Pszczyna, kto może niech omija ją z daleka.

Międzyczas Pszczyna
ms-46,2
dst-27,4
tm-0h59' 09:37-10:36
as-27,6

Pojechałem dalej, lecz chcąc sobie skrócić zamiast oficjalnym objazdem, wybrałem jakiś "lewy" w prawo przed robotami na ul. Bielskiej, który dosłownie i w przenośni wyprowadził mnie "na manowce", kiedy skończył się asfalt nie chciało mi się już wracać i darłem dalej błotnistą ścieżką, aż "wylądowałem" ... w Goczałkowicach, tu powrót jedynką na drogę 933.

Dalsza część drogi 933 wyremontowana w znacznej części ze środków unijnych (tablice informacyjne) jest w doskonałym stanie za wyjątkiem 1-2 km w miejscowości Góra, za to w tym miejscu jest ścieżka dla pieszych i rowerów pofałdowana masakrycznie za sprawą wjazdów do posesji, może o to im chodziło?

Na jednym z oświęcimskich rond z prawej do ruchu zgodnym z moim kierunkiem włączył się "młody zając" w wieku 15-16 lat na góralu i darł ostro odskakując mi na ~200m, jednak po kolejnych 300m siedziałem mu na kole, fajnie było oglądać jego zdziwioną minę kiedy wyczuł mój oddech na plecach :)

Międzyczas Oświęcim
ms-46,2
dst-64,9
tm-2h34' 11:24-12:59
as-25,3

Powrót niestety pod wiatr strasznie się dłużył, przez Pszczynę jedynie przeskoczyłem zatrzymując się dopiero nad zbiornikiem Łąka by trochę odsapnąć, bo przecież czeka mnie ponownie "zrąbany" odcinek drogi 933, nigdy więcej tą trasą!!
Dlatego dzisiejsza trasa dała mi bardziej w kość, niż ta z niedzieli wynosząca ponad 150 km.

Międzyczas Łąka
ms-46,2
dst-95,5
tm-4h02' 13:12-14:40
as-23,7

Trasa: dom-Pawłowice-Pszczyna-Goczałkowice-Oświęcim-Pszczyna-Łąka zbiornik-Pawłowice-dom

Ciśnienie/tętno: >>122/73/80<<
Temperatura: 20-22C
  • DST 118.50km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:07
  • VAVG 23.16km/h
  • VMAX 54.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 1 września 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Po czeskiej stronie

Chociaż mieszkam w strefie nadgranicznej, nigdy nie byłem po tamtej stronie w celach powiedzmy nie handlowych, dziś postanowiłem to zmienić i przejechać ten rejon od Marklowic Dolnych do Bohumina jedynie porównując jak żyją ludzie, jakie mają drogi, generalnie przyjrzeć się tym terenom "po sąsiedzku" za formalnie istniejącą granicą, której tak na prawdę już nie widać.

Odniosłem wrażenie, iż jest jakby biedniej, widać więcej starych domów wymagających renowacji, a mniej nowych, mniej sklepów, oraz to co było powodem "zwiedzania" Bohumina wzdłuż i wszerz, czyli wg mnie mało czytelne i mniejsze tablice kierunkowe.
Drogi co prawda również połatane, ale nie dziurawe, a w takim Bohuminie ścieżka rowerowa potrafi skończyć się kilkadziesiąt metrów przed S1, a jest chyba jedynie po to, by sobie na nią popatrzeć.

Bardzo duża różnica temperatur w ciągu dnia, co widać niżej, wiatr umiarkowany z W, zachmurzenie małe.

Trasa: dom-Zebrzydowice-Marklowice Górne-Marklowice Dolne-Zavada-Detmarovice-Bohumin-Chałupki-Olza-Odra-Bełsznica-Rogów-Czyżowice-Jedłownik-Kokoszyce-Wodzisław Śl.-Turza-Mszana-dom

Ciśnienie/tętno: >>121/72/88<<
Temperatura: 13-30C
  • DST 107.30km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:36
  • VAVG 23.33km/h
  • VMAX 47.60km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 31 sierpnia 2009 Kategoria maxi 50-100 km, 2009

Padł kolejny

Padł mój kolejny osobisty rekord przejechanych kilometrów w jednym miesiącu.
Po wczorajszym, również rekordowym przelocie niestety dało się to odczuć, świeżość z poprzedniego dnia gdzieś uleciała, na dodatek dość silny boczny wiatr z W skutecznie utrudniał osiągnięcie przyzwoitej średniej, jedynie temperatura podobnie jak w dniu wczorajszym była wprost idealna na rower, 15-20C.
Chciałem tylko dokręcić do 1500km w miesiącu sierpniu, dziś dłuższa trasa mnie nie interesowała.

Trasa: dom-Pawłowice-Wspólna-Długa-Kasztanowa-Jarząbkowice-Rolnicza-938 Haźlach-powrót-Pielgrzymowice
-Boczna-Podlesie-Zielona-Zebrzydowicka-Groblowa-Sikorskiego-Powstańców-Golasowicka
-Jastrzębska-Spółdzielcza-Spokojna-Gospodarska-Gen.Świerczewskiego-Rolnicza
-Cicha-Graniczna-dom

Międzyczas Haźlach
ms-47,9
dst-32,0
tm-1h21' 09:41-11:02
as-23,7

Ciśnienie/tętno: >>120/72/70<<
Temperatura: 15-20C
  • DST 66.40km
  • Czas 02:51
  • VAVG 23.30km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 sierpnia 2009 Kategoria giga - pow. 150 km, 2009

Patrol...

Tak mógłbym przewrotnie nazwać dzisiejszą jazdę po DK81 na odcinku Pawłowice-Harbutowice i dalej 941 do Ustronia, następnie powrót tą samą trasą do Żor, w sumie ponad 74 km. Trzeba przyznać, iż dziś było bardzo spokojnie, ruch umiarkowany (czyżby za wcześnie, czy też ci którym bardzo się śpieszyło zdążyli przejechać?), zero podbramkowych sytuacji, niewidoczne lub też dobrze ukryte policyjne patrole.

Do 1,5K km w miesiącu sierpniu brakowało mi 213,0 z drobnymi, niestety wczoraj całodzienne opady skutecznie mnie uziemiły, w takim razie dziś należało pokręcić "ile się da", by przynajmniej po części to nadrobić.
Pogoda do jazdy była super, lekki wiatr z SW, który jednak do Ustronia trochę przeszkadzał, temp. rano 12C, ani jednej chmurki, więc dzień zapowiadał się znakomicie!

Międzyczas Ustroń
Ustroń
ms-40,9
dst-40,3
tm-1h34' 07:42-09:16
as-25,7

Początkowo zamierzałem wracać z Żor, ale na Rynku plany uległy zmianie, szkoda byłoby "marnować" tak dobrze zapowiadającego się dnia na traskę jedynie w granicach setki, przez Gotartowice, następnie Rybnik pojechałem dalej.

Międzyczas Żory
ms-40,9
dst-82,2
tm-3h03' 09:33-11:02
as-26,9

Trasa: dom-Pawłowice-Skoczów-Ustroń-Żory-Gotartowice-Rybnik-Rydułtowy-Rzuchów-Kornowac-Pogrzebień
-Lubomia-Syrynia-Rogów-Czyżowice-Turza-Mszana-dom

Ciśnienie/tętno: >>116/68/86<<
Temperatura: 12-22C
  • DST 151.00km
  • Czas 05:54
  • VAVG 25.59km/h
  • VMAX 47.90km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 sierpnia 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Salmopol? Eee tam!

Zgodnie z tym co opisałem w wycieczce pt. Przymiarka, Salmopol był kolejną z "grubszych" tras jakie miałem w planie.
Nie wyszło w ubiegłym tygodniu, w tym nie miałem zamiaru odpuszczać, chociaż dochodziły mnie "sprzeczne sygnały" w sprawie pogody.
Z jednej strony charakter chmur (cirrus i cirrostratus)w dniu wczorajszym mógł wskazywać na ewentualną zmianę pogody - tu pogorszenie związane z frontem ciepłym - zaś mapy na dwa najbliższe dni o niczym takim "nie wspominały".

Jadąc spokojnie rano zastanawiałem się jeszcze: skręcić w Skoczowie, czy jechać do Wisły?
Wiał lekki wiatr z SE, gdyby się jednak wzmógł, miałbym go w plecy przy podjeździe od strony Szczyrku.
Na "Orlenie" w Ustroniu próbowałem "zasięgnąć języka" u piwkujących autochtonów i wysondować, jak się ma Salmopol do np. Równicy.
Jednym z nich okazał się być mieszkaniec Wisły Malinki, który nawiązał do czasów swojej młodości (lata 80') jak zjeżdżali na sankach nocą z Salmopola wcześniej wyholowani samochodem.
Wg. niego podjazd na Równicę jest co prawda krótszy, ale bardziej stromy, to do reszty rozwiało moje wątpliwości, jednym słowem nie powinno być źle. Nie omieszkał wspomnieć o możliwości wstąpienia po drodze na piwko do zajazdu "Na Zielonym".

Jak się później okazało wybór był trafiony z jeszcze jednego powodu: lokalna droga ze Skoczowa do Bielska jest dość pofałdowana, w samym Bielsku to samo, od tego miejsca stale pod górkę, więc już na samym dojeździe do Szczyrku jesteśmy dobrze "wyhuśtani"!
Odciążywszy nieco plecaczek z zapasów, czas najwyższy ruszać dalej w kierunku Wisły.

Międzyczas Ustroń
ds-39,4
as-24,9
tm-1h35'
ms-40,9
Wyjazd Ustroń 09:08-09:55 Malinka

Na przystanku autobusowym za skocznią w Malince chwila na posmakowanie isostara i spojrzenie kto i w którą stronę jedzie. Zdecydowanie więcej było zjeżdżających, głównie samochody, gdyż trafił się też motor, ale rowerów ani jednego, co za pech!
Po raz trzeci nie mam szczęścia (Kubalonka, Równica to samo), by komuś "siąść na koło" i popatrzeć jak mu idzie.

Międzyczas Malinka
ds-55,6
as-23,8
tm-2h20'
ms-40,9

Nie powiem, kilka razy zastanawiałem się czy czasem nie dać dupolandii chwili na "ostygniecie", ale takie wybicie z rytmu z reguły kończy się jeszcze gorzej... gdzie ten biały krzyż?!
W pewnym momencie dało się słyszeć odgłos pracującego na wysokich obrotach ciężkiego silnika, czyli gdzieś musi być podjazd skoro tak rzęzi, a nikt taki mnie nie wyprzedził, znaczy przełęcz tuż tuż?
Niestety po chwili wszystko było jasne, wyładowana grubaśnymi balami "prosto z lasu" powolutku w dół zjeżdżała ciężarówka hałasując podobnie jakby darła w górę.

Jeszcze jedna agrafka, jeszcze jeden zakręt i jest! Po lewej placyk i zajazd, po prawej biały krzyż, droga tym razem nie pnie się w górę, a zaczyna opadać. Po 40' o godz. 10:54 jestem na przełęczy. Eee tam, nie było tak źle!

Kilkanaście minut oddechu i zjazd w kierunku Szczyrku. Niestety osiągnięta szybkość nie jest imponująca mimo letnich hamulców na dole, a wyprzedził mnie tylko jeden samochód - ms-60,9.
Co tak słabo? Cóż, chyba zjazd w stronę Wisły byłby ciekawszy, miejscami "z nudów" należało nawet pokręcić, bo zaczęło mi się strasznie dłużyć.

Międzyczas Salmopol
ds-64,7
as-21,9
tm-3h00'
ms-40,9

Przez Bielsko (trochę sobie pojeździłem po Kamienicy, a nawet coś mnie "pognało" kawałek pod Dębowiec), Skoczów - tu półgodzinne schładzanie "kopyt" w Wiśle, Pawłowice do domu.

Kiedy ponownie wracałem na trasę z jednej z "dzikich plaż" na wiślanym jazie, od strony Skoczowa zauważyłem młodziana przyczajonego na góralu. Darł ostro "zasłuchany w kierownicę" lub też w jaką mp3-kę i zanim się rozkręciłem spory kawałek odskoczył ale nie zniknął z oczu. Jednak po chwili ten dystans nie ulegał już zmianie, aż do świateł w Ochabach, które go nieco przytrzymały. On ruszył, a dla mnie zrobiło się niestety czerwone.
Jednak po kilkuset metrach w oddali zamajaczyła mi jego czerwona koszulka, a on stojąc na poboczu "znęcał się" nad pompką przy tylnym kole.

Wahadełko poszło w ruch; ponownie mnie dogania, odskakuje na kilkaset metrów, a mijając odwraca przy tym głowę, jakby nie chciał pokazać "piany".
Po paru kilometrach ponownie zauważam charakterystyczną sylwetkę zaczopowaną słuchawkami walkmana, przy czym tępo "znęcania się" wyraźnie wzrosło.

Nie powiem, ta sytuacja bardzo mnie zaskoczyła, ale też nie byłem na to przygotowany. Postanowiłem przy trzecim razie chociaż zapytać kiedy kolejny raz będzie mnie wyprzedzał: dojedziesz? Niestety nie pojawił się już, gdzieś go wcięło...

Trasa: dom-Pawłowice-Skoczów-Ustroń-Wisła Malinka-Salmopol-Szczyrk-Bielsko-Kamienica
-Wapienica-Skoczów-Pawłowice-dom

Ciśnienie/tętno: >>119/69/90
  • DST 147.50km
  • Czas 06:22
  • VAVG 23.17km/h
  • VMAX 60.90km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 sierpnia 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Drogami ROW-u

Kilkadziesiąt lat temu, czy nawet jeszcze kilkanaście, pojęcie ROW znane było powszechnie, obecnie jedynie starsze roczniki pamiętają co ten termin oznacza.
Od tamtych lat wiele się zmieniło, czy na lepsze, trudno oceniać, pewne jest jedno; stan dróg na przestrzeni tych lat nie poprawił się, wręcz przeciwnie są one w "opłakanym stanie" z pewnymi wyjątkami.
Do wyjątków należy powstanie obwodnicy Żor w zachodniej części miasta i paru kilkukilometrowych fragmentów dróg lokalnych w innych miejscowościach, oraz większy remont drogi 81, reszta nosi piętno wyciśnięte kołami samochodów ciężarowych w postaci głębokich kolein.

Tymi drogami prowadziła moja dzisiejsza wycieczka. Słoneczny poranek, temp. 18-25C, lekki wiatr z SW, tylko pokrycie nieba w 3/4 chmurami wysokimi, czyli cirrus i cirrostratus będącymi zwiastunami frontu ciepłego, może oznaczać pogorszenia pogody.

Pierwszy postój w Gotartowicach, a one kojarzą się jak wiadomo z lotniskiem sportowym, będącym siedzibą Aeroklubu Rybnickiego Okręgu Węglowego, głównie w celu opróżnienia bidonu i zerknięcia co tam nowego.
Dziś było sennie i prawie bez ruchu, na płycie żywej duszy, nie to co pod koniec lat 60', czyli w czasach kiedy aeroklub prężnie się rozwijał. Od wiosny do jesieni - jeśli tylko nie padało lub wiało zbyt mocno - nad lotniskiem coś "wisiało" w powietrzu, jeśli nie szybowiec to samolot, albo jeden i drugi spięci liną holowniczą. Częstym widokiem były startujące pod dużym kątem ciągnięte liną wyciągarki szkolne szybowce.
Mam wrażenie, że to wszystko odeszło, chociaż członkowie aeroklubu w dalszym ciągu liczą się na arenie sportowej kraju i zagranicy.

Gotartowice
ms-48,3
dst-23,8
tm-0h 56'
as-25,5

Po zaliczeniu 6 (słownie sześciu) rond na odcinku kilku kilometrów znalazłem się w "stolicy" okręgu czyli Rybniku na jednym z "cepeenów", tym razem by uzupełnić kalorie, gdyż czekała mnie jazda pod czołowo-boczny wzmagający się coraz bardziej wiatr z SW.

Rybnik
ms-48,3
dst-34,4
tm-1h 24'
as-24,7

Trzeci postój zaplanowałem sobie w Brzeziu leżącym "o rzut beretem" od Raciborza, a zjeżdża się tam z Płaskowyżu Rybnickiego tzw. Lukasyną w dolinę Odry.
Ten 2-3 km zjazd jest dość szybki, droga względnie cała, choć wydawało mi się osiągnąć tam wyższą prędkość niż wskazane ms-59,9 (póki co wiadukt w Bziu trzyma się mocno).
W miejscu zajmowanych jeszcze kilkanaście lat temu rybników, czyli stawów rybnych, które niestety z roku na rok zarastały coraz bardziej, powstał kompleks handlowy.

Brzezie
ms-59,9
dst-55,8
tm-2h 16'
as-24,7

Wspomniane rybniki będą mi towarzyszyły przez dalszą część trasy, tym razem na południe. Droga prowadziła w pobliżu dużych zbiorników powstałych po wyeksploatowaniu żwiru, oraz kompleksu stawów rybnych "Wielikąt".
Opuszczając w Bukowie "królestwo żab i komarów" droga poprowadziła mnie do leżącego na wzniesieniu Rogowa, zjazdem przez Syrynkę do Zawady i po kolejnych kilku pagórkach o 16:00 byłem w domu.

Trasa: dom-Żory-Gotartowice-Rybnik-Rydułtowy-Rzuchów-Brzezie-Lubomia-Nieboczowy
-Buków-Syrynia-Rogów-Syrynka-Kokoszyce-Turza-Mszana-dom

Puls/tętno: >>110/61/105<< (dla jasności: pomiar po zejściu z roweru i wejściu do mieszkania w pozycji siedzącej)
  • DST 107.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:35
  • VAVG 23.45km/h
  • VMAX 59.90km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 sierpnia 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Przymiarka

Gdyby nie sobotnie załamaniem pogody pewnie spróbowałbym się z podjazdem na Salmopol, tylko nie byłem pewien który wariant trasy wybrać; wpierw do Szczyrku od strony Bielska, czy też może jednak podjeżdżać od Wisły.
Przynajmniej tak "straszono", bo w sumie to jedynie wieczorem trochę popadało, ale też nie do końca można było być pewnym co się z tego w ciągu dnia rozwinie przy prawie całkowitym pokryciu nieba, no i ten mój nie do końca wyleczony kaszel.

Po trzech dniach "wolnego" wyruszyłem na rozpoznanie, którego ostatecznym celem jest wspomniana przełęcz.
Przez znaczną część trasy należało zmagać się z silnym czołowym wiatrem ze wschodu, na tyle silnym, by w porywach czasami na płaskich odcinkach między Strumieniem a Pszczyną nie pozwalał pojechać szybciej jak 16-18 km/h
Do tej pory już kilka razy jechałem wzdłuż jeziora, ale ani razu nie byłem na zaporze, tym razem ciekawość zwyciężyła.

Międzyczas zapora:
ms-39,3
dst-38,3
tm-1h43'
as-22,4

Przejechałem do końca po koronie licząc na utwardzony c.d., jednak zjazd kończy się w lesie. Pytani o drogę młodzi ludzie coś mętnie wskazywali na leśną dróżkę, która miała mnie doprowadzić do Mazańcowic, wolałem poszukać czegoś innego.
W połowie zapory jest zejście na drogę do Zabrzegu i dalej przez Ligotę, Międzyrzecze do Wapienicy, z której jak na dłoni widać Szyndzielnię i inne górki, czyli Salmopol już niedaleko.

Międzyczas Wapienica:
ms-45,3
dst-56,8
tm-2h37'
as-21,7

Skoro miał być jedynie mały rekonesans, to ostro w prawo do Skoczowa, przynajmniej te kilkanaście kilometrów będzie z wiatrem.

Trasa: dom-Pawłowice-Strumień-Pszczyna-Goczałkowice Zapora-Zabrzeg-Ligota-Międyrzecze-Wapienica-Jasienica-Grodziec-Świętoszówka
-Pogórze-Skoczów-Pawłowice-dom
  • DST 101.60km
  • Czas 04:18
  • VAVG 23.63km/h
  • VMAX 66.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 20 sierpnia 2009 Kategoria mega 100-150 km, 2009

Polder Buków - podróż sentymentalna

Opuszczając kilkadziesiąt lat temu (1962) tereny zajmowane obecnie przez suchy Polder Buków nie przyszło mi na myśl, jak dalece działalność człowieka (eksploatacja kruszyw i prace związane z budową polderu) potrafi zmienić krajobraz do tego stopnia, że po latach nie byłem w stanie ponownie zlokalizować doskonale znanych mi kiedyś miejsc, w których spędziłem część swojego dzieciństwa.

Dolina górnej Odry ma w sobie coś szczególnego, z jednej strony stanowi część północnego "przyczółka" Bramy Morawskiej będącego przejściem pomiędzy Karpatami na wschodzie i Sudetami na zachodzie, z drugiej zaś to naturalny korytarz dla migrującej z południa na północ i z północy na południe fauny i flory.
Jednak to "coś" pryska z chwilą nadejścia "wielkiej wody" czyli powodzi, które co jakiś czas nawiedzają te tereny. Czasami może ona przybrać postać katastrofy, jak ta z 1997 roku.

Dzisiejsza wycieczka w znacznej części przebiegała doliną górnej Odry zajmowanej w przygranicznym odcinku z Czechami przez Polder Buków, by w rejonie Raciborza wejść na Płaskowyż Rybnicki.
Potraktowałem ją jako swego rodzaju podróż sentymentalną, a kto wie czy czasem nie pożegnalną. Tempo zachodzących zmian jest tak duże, iż nie wiadomo czy będzie jeszcze kolejna okazja ku temu.

Pogoda wprost idealna na taki wypad, niebo w prawdzie bezchmurne, ale temperatury przy lekkim wietrze z SE do przyjęcia, od 19C przed południem do 25C wieczorem, łączny czas -> 6h 57'.

Trasa: dom-Mszana-Turza-Olza-Odra-Buków-Wielikąt-Lubomia-Brzezie-Kornowac-Rzuchów-Pstrążna-Dzimierz-Nowa Wieś-Lyski-Sumina-Jejkowice-Rybnik-Chwałowice-Świerklany-Szeroka-dom

Międzyczas Olza:
ms-52,8
dst-26,3
tm-0h59'
as-26,9

Ciśnienie i tętno >>105/63/98<<
  • DST 108.40km
  • Teren 12.00km
  • Czas 04:49
  • VAVG 22.51km/h
  • VMAX 52.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Kellys Saphix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl