Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2010
Dystans całkowity: | 1001.80 km (w terenie 1.00 km; 0.10%) |
Czas w ruchu: | 46:41 |
Średnia prędkość: | 21.46 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.90 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 71.56 km i 3h 20m |
Więcej statystyk |
Czwartek, 4 marca 2010
Kategoria maxi 50-100 km, 2010
Věřňovice
Wytyczona dzień wcześniej trasa od samego początku kształtem przypominała mi .. kalosz. Czyżby znaczenie miało to, że Věřňovice leżą nad graniczną Olzą i wody tu pewnie nie brakuje?

Sprawa po części wyjaśniła się kiedy w Łaziskach w miejscowej aptece po raz pierwszy zapytałem o drogę.
Farmaceuta przyznał, że sam czasami latem chodzi piechotą do Věřňovic w pół godziny ale od razu ostrzegł o nie najlepszym kawałku drogi po stronie czeskiej, w sumie to droga przez pola.
Zgodnie ze wskazówką skręciłem w lewo przed szkołą w niby Wierzniowicką, ale nazwy nigdzie nie dostrzegłem, więc po raz kolejny "w locie" zasięgam języka. Starsza pani potwierdza ale jeszcze słyszę za sobą coś w stylu "ta cesta je szpatna!".
Myślę sobie, przecież rower to nie samochód, w razie czego zawsze można trudniejszy odcinek pokonać "z buta".
Na końcu asfaltu stał popadający w ruinę mały biały domek z czerwonym dachem, pewnie to pozostałość po strażnicy lub lokalnym przejściu.
Za nim już tylko coś co przypomina drogę przez pola rozjeżdżoną ciężkim sprzętem, a rozryte podłoże i głębokość kolein wskazywała, że sam czasami miał problemy.
Miejscami ze względu na spore kałuże wypełnione bardziej błockiem niż wodą należało zejść na pole. Prawdopodobnie jeszcze kilka dni temu wszystko pokryte było śniegiem i teraz przypominało to nasiąkniętą wodą gąbkę.
Niby to nic nadzwyczajnego, ale z czymś takim miałem do czynienia po raz pierwszy.
Już po kilku metrach moje "sliki" oblepiły się błotem i nie znajdując oparcia praktycznie buksowały w miejscu.
Błoto nie mogąc zmieścić się w rejonie hamulców zaczęło skutecznie utrudniać prowadzenie roweru.
W sumie ta "droga" przez pola to tylko 0,6 km, jednak widok roweru był mało zachęcający. Niżej na mapce to ta przerywana linia od granicy do krzyża.


Gdzieś na błotnym "poligonie".

Kiedy tylko wydostałem się na twardy grunt zacząłem się zastanawiać gdzie by tu wykąpać mojego Kellysa. Jedyne co mi przychodziło na myśl to wspomniana na początku Olza.
Usunąłem z grubsza patykiem błoto, ale i tak nie dało się jechać nie narażając się na nieciekawy "prysznic".
Wysoki stan wody i hałas spadającej na kaskadzie za mostem wody skutecznie zniechęcił mnie do zamoczenia roweru.
Pozostało bardziej dokładnie operować patykiem, a ostatecznie problem załatwiła ciśnieniowa myjka na myjni już "w domu".

Trasa: dom-Gołkowice-Godów-Łaziska-Věřňovice-Dolní Lutyně-Dětmarovice-Závada
-Petrovice u Karviné-Prstná-dom
Temp. -3C-2C, wiatr NE i N, miejscami prószył śnieg
Ciśnienie i tętno: >>115/70/94<<

Sprawa po części wyjaśniła się kiedy w Łaziskach w miejscowej aptece po raz pierwszy zapytałem o drogę.
Farmaceuta przyznał, że sam czasami latem chodzi piechotą do Věřňovic w pół godziny ale od razu ostrzegł o nie najlepszym kawałku drogi po stronie czeskiej, w sumie to droga przez pola.
Zgodnie ze wskazówką skręciłem w lewo przed szkołą w niby Wierzniowicką, ale nazwy nigdzie nie dostrzegłem, więc po raz kolejny "w locie" zasięgam języka. Starsza pani potwierdza ale jeszcze słyszę za sobą coś w stylu "ta cesta je szpatna!".
Myślę sobie, przecież rower to nie samochód, w razie czego zawsze można trudniejszy odcinek pokonać "z buta".
Na końcu asfaltu stał popadający w ruinę mały biały domek z czerwonym dachem, pewnie to pozostałość po strażnicy lub lokalnym przejściu.
Za nim już tylko coś co przypomina drogę przez pola rozjeżdżoną ciężkim sprzętem, a rozryte podłoże i głębokość kolein wskazywała, że sam czasami miał problemy.
Miejscami ze względu na spore kałuże wypełnione bardziej błockiem niż wodą należało zejść na pole. Prawdopodobnie jeszcze kilka dni temu wszystko pokryte było śniegiem i teraz przypominało to nasiąkniętą wodą gąbkę.
Niby to nic nadzwyczajnego, ale z czymś takim miałem do czynienia po raz pierwszy.
Już po kilku metrach moje "sliki" oblepiły się błotem i nie znajdując oparcia praktycznie buksowały w miejscu.
Błoto nie mogąc zmieścić się w rejonie hamulców zaczęło skutecznie utrudniać prowadzenie roweru.
W sumie ta "droga" przez pola to tylko 0,6 km, jednak widok roweru był mało zachęcający. Niżej na mapce to ta przerywana linia od granicy do krzyża.


Gdzieś na błotnym "poligonie".

Kiedy tylko wydostałem się na twardy grunt zacząłem się zastanawiać gdzie by tu wykąpać mojego Kellysa. Jedyne co mi przychodziło na myśl to wspomniana na początku Olza.
Usunąłem z grubsza patykiem błoto, ale i tak nie dało się jechać nie narażając się na nieciekawy "prysznic".
Wysoki stan wody i hałas spadającej na kaskadzie za mostem wody skutecznie zniechęcił mnie do zamoczenia roweru.
Pozostało bardziej dokładnie operować patykiem, a ostatecznie problem załatwiła ciśnieniowa myjka na myjni już "w domu".

Trasa: dom-Gołkowice-Godów-Łaziska-Věřňovice-Dolní Lutyně-Dětmarovice-Závada
-Petrovice u Karviné-Prstná-dom
Temp. -3C-2C, wiatr NE i N, miejscami prószył śnieg
Ciśnienie i tętno: >>115/70/94<<
- DST 51.30km
- Teren 1.00km
- Czas 02:45
- VAVG 18.65km/h
- VMAX 55.50km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 marca 2010
Kategoria middle 30-50 km, 2010
Hartowanie siedzenia
Na początku sezonu mamy zwykle dwa problemy do przezwyciężenie: brak kondycji po zimowej przerwie (w moim przypadku trwała ona równo 3 miesiące) i "czułe siedzenie".
Jeśli mowa o pierwszym to po około 1000 km jest już jako tako, natomiast drugi feler wymaga przynajmniej 40-50 interakcji z siodełkiem.
Bardzo mi się dziś nie chciało, słońce tylko od czasu do czasu prześwitało przez niezbyt grubą powłokę poszarpanych stratocumulusów, na domiar złego wiał dość silny wiatr i temp. minimalnie powyżej zera.
Jak widać niżej trasa ma kształt ósemki i prowadziła drogami utwardzonymi.
Najgorszy odcinek jaki przyszło mi pokonać to fragment drogi 933 na odcinku Studzionka-Pawłowice. Pisałem o niej w zeszłym roku, NIC się nie zmieniło od ubiegłego lata. Obie skrajne części są w fatalnym stanie, praktycznie należałoby jechać środkiem.

Adres strony na bikemap.net
Z odwzorowania na mapach wychodzi kilometrowa różnica w pierwszym przypadku i niestety nieco więcej w drugim, ale to pikuś, chodzi przecież o schemat.
Kliknij i powiększ

Na odcinku Wisła Mała-Studzionka pogoda znacznie się pogorszyła, zaczął nawet prószyć drobny śnieg, ale w Pawłowicach pokazało się słoneczko i tak aż do domu.
Kliknij i powiększ

Drewniany kościół w Wiśle Małej
Trasa: dom-Pawłaowice-Strumień-Wisła Mała-Studzionka-Pawłowice-Golasowice-
Bzie-dom
Ciśnienie/tętno: >>116/68/105<<
Jeśli mowa o pierwszym to po około 1000 km jest już jako tako, natomiast drugi feler wymaga przynajmniej 40-50 interakcji z siodełkiem.
Bardzo mi się dziś nie chciało, słońce tylko od czasu do czasu prześwitało przez niezbyt grubą powłokę poszarpanych stratocumulusów, na domiar złego wiał dość silny wiatr i temp. minimalnie powyżej zera.
Jak widać niżej trasa ma kształt ósemki i prowadziła drogami utwardzonymi.
Najgorszy odcinek jaki przyszło mi pokonać to fragment drogi 933 na odcinku Studzionka-Pawłowice. Pisałem o niej w zeszłym roku, NIC się nie zmieniło od ubiegłego lata. Obie skrajne części są w fatalnym stanie, praktycznie należałoby jechać środkiem.

Adres strony na bikemap.net
Z odwzorowania na mapach wychodzi kilometrowa różnica w pierwszym przypadku i niestety nieco więcej w drugim, ale to pikuś, chodzi przecież o schemat.
Kliknij i powiększ

Na odcinku Wisła Mała-Studzionka pogoda znacznie się pogorszyła, zaczął nawet prószyć drobny śnieg, ale w Pawłowicach pokazało się słoneczko i tak aż do domu.
Kliknij i powiększ

Drewniany kościół w Wiśle Małej
Trasa: dom-Pawłaowice-Strumień-Wisła Mała-Studzionka-Pawłowice-Golasowice-
Bzie-dom
Ciśnienie/tętno: >>116/68/105<<
- DST 45.80km
- Czas 02:12
- VAVG 20.82km/h
- VMAX 44.60km/h
- Temperatura 1.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 marca 2010
Kategoria middle 30-50 km, 2010
Trasa B
Trasa B-1
Skoro powiedziało się a, to trzeba pójść za ciosem i powiedzieć b, właściwiej jednak to powinno być B.
B to nazwa trasy jaką przyjąłem w ubiegłym roku z racji dość częstych jazd tamtędy. Teraz jedynie za każdym razem będę dodawał kolejny numer.
Zwykle wyruszałem na nią po kilku dniach zaprawy (do Pawłowic i powrót lasem, dalej przez Bzie do domu) po zimowej przerwie, ale od ubiegłego roku kiedy wiosna znacznie się spóźniła postanowiłem darować sobie krótsze wypady. Tym bardziej kiedy o tej porze droga przez las jeszcze nie obeschła, a na m-c marzec założyłem sobie minimum 1000 km do przejechania, więc każdy dzień jest na wagę .. planu.
Minimalnie ją zmodyfikowałem przez rezygnację z odcinka terenowego w Pielgrzymowicach ulicami Stawowa i Rolnicza, oraz nieco inaczej w Bziu, tak by suma kilometrów przekroczyła 40.
Po rannym 10 km "spacerku" per pedes około 11:00 wyruszyłem, chociaż trzeba przyznać że nie bardzo mi się chciało. Silny porywisty wiatr i dość chłodno bez widoków na wzrost temperatury w ciągu dnia.
Niestety większość trasy to szarpanie się z czołowym wiatrem, który napędził dość przeźroczystego powietrza by zarówno Beskid Śląski jak i Morawski były doskonale widoczne, prawie "na wyciągnięcie ręki".
Jeśli wszystko będzie ok to Moravskoslezské Beskydy również będą celem moich tegorocznych wypadów.
Trasa: dom-Pawłowice-Wspólna-Długa-Kasztanowa-Rolnicza-Boczna-Podlesie-Zielona-
Zebrzydowicka-Groblowa-Sikorskego-Powstańców-Golasowicka-Jastrzębska-
Spółdzielcza-Spokojna-Gospodarska-Gen.Świerczewskiego-Rolnicza-Cicha-Graniczna-dom
Temp. 4-6C
Skoro powiedziało się a, to trzeba pójść za ciosem i powiedzieć b, właściwiej jednak to powinno być B.
B to nazwa trasy jaką przyjąłem w ubiegłym roku z racji dość częstych jazd tamtędy. Teraz jedynie za każdym razem będę dodawał kolejny numer.
Zwykle wyruszałem na nią po kilku dniach zaprawy (do Pawłowic i powrót lasem, dalej przez Bzie do domu) po zimowej przerwie, ale od ubiegłego roku kiedy wiosna znacznie się spóźniła postanowiłem darować sobie krótsze wypady. Tym bardziej kiedy o tej porze droga przez las jeszcze nie obeschła, a na m-c marzec założyłem sobie minimum 1000 km do przejechania, więc każdy dzień jest na wagę .. planu.
Minimalnie ją zmodyfikowałem przez rezygnację z odcinka terenowego w Pielgrzymowicach ulicami Stawowa i Rolnicza, oraz nieco inaczej w Bziu, tak by suma kilometrów przekroczyła 40.
Po rannym 10 km "spacerku" per pedes około 11:00 wyruszyłem, chociaż trzeba przyznać że nie bardzo mi się chciało. Silny porywisty wiatr i dość chłodno bez widoków na wzrost temperatury w ciągu dnia.
Niestety większość trasy to szarpanie się z czołowym wiatrem, który napędził dość przeźroczystego powietrza by zarówno Beskid Śląski jak i Morawski były doskonale widoczne, prawie "na wyciągnięcie ręki".
Jeśli wszystko będzie ok to Moravskoslezské Beskydy również będą celem moich tegorocznych wypadów.
Trasa: dom-Pawłowice-Wspólna-Długa-Kasztanowa-Rolnicza-Boczna-Podlesie-Zielona-
Zebrzydowicka-Groblowa-Sikorskego-Powstańców-Golasowicka-Jastrzębska-
Spółdzielcza-Spokojna-Gospodarska-Gen.Świerczewskiego-Rolnicza-Cicha-Graniczna-dom
Temp. 4-6C
- DST 40.60km
- Czas 02:00
- VAVG 20.30km/h
- VMAX 48.30km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 marca 2010
Kategoria shorty - do 30 km, 2010
Sezon 2010 czas zacząć
Sezon 2010 czas zacząć!
Po śniegu pozostało jedynie wspomnienie, jeszcze tylko gdzieniegdzie walają się jego brudne "wychodzące bokiem" marne resztki, NARESZCIE!
Pierwszy dzień potraktowałem wybitnie rozruchowo i zapoznawczo, głownie by sprawdzić jak Kellys przetrwał zimę w "garażu", na szczęście wszystko ok.
Cały miesiąc przepracowałem "na sucho" spacerując tą samą trasą maksymalnie szybkim krokiem z czasem od 1h 33' kiedy było bardzo ślisko i zimno a śniegu "po pas", do najszybszego przejścia z czasem 1h 21', w sumie z dniem dzisiejszym 280 km per pedes.
Bardzo silny czołowy zachodni wiatr na pierwszym odcinku trasy niosący tumany piachu, zeschłych liści i innego śmiecia skutecznie utrudniał jazdę.
Po śniegu pozostało jedynie wspomnienie, jeszcze tylko gdzieniegdzie walają się jego brudne "wychodzące bokiem" marne resztki, NARESZCIE!
Pierwszy dzień potraktowałem wybitnie rozruchowo i zapoznawczo, głownie by sprawdzić jak Kellys przetrwał zimę w "garażu", na szczęście wszystko ok.
Cały miesiąc przepracowałem "na sucho" spacerując tą samą trasą maksymalnie szybkim krokiem z czasem od 1h 33' kiedy było bardzo ślisko i zimno a śniegu "po pas", do najszybszego przejścia z czasem 1h 21', w sumie z dniem dzisiejszym 280 km per pedes.
Bardzo silny czołowy zachodni wiatr na pierwszym odcinku trasy niosący tumany piachu, zeschłych liści i innego śmiecia skutecznie utrudniał jazdę.
- DST 10.00km
- Czas 00:29
- VAVG 20.69km/h
- VMAX 39.00km/h
- Temperatura 8.0°C
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze