Informacje

  • Wszystkie kilometry: 39819.77 km
  • Km w terenie: 2038.00 km (5.12%)
  • Czas na rowerze: 83d 01h 07m
  • Prędkość średnia: 19.90 km/h
  • Suma w górę: 8635 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jonaszm.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 17 lipca 2010 Kategoria SZWW, 2010

Rajd Szlakiem Wielkiej Wojny 1409-1411 dzień 5.

Dzień piąty i zero jeżdżenia.

Pierwszy raz wstajemy kiedy komu pasuje. Odpada gorączka pakowania i sprawdzania czy wszystko pozabierane, a w kołach powietrze.

Przed 11:00 spokojnie spacerkiem udajemy się na główne miejsce "koncentracji wojsk" mając okazję przekonać się ile też narodu zjechało w to miejsce.

Obchodzimy wokoło całe obozowisko z parkingiem dla prawdziwych motocykli, trybunami dla vip-ów, niewątpliwą atrakcją jaką było stale oblegane banji i namiot byłego prezesa UPR z charakterystycznym napisem.






Kolejny posiadacz zbędnej gotówki szykuje się do skoku



Mało było miejsc z których można było bez przeszkód i z bliska obserwować pole bitewne, a miejsca najbardziej atrakcyjne od dawna były już zajęte.



O godzinie 14:00 z minutami zaczęło się. Jak na mój gust wszystko za bardzo statyczne i mało zorganizowane. Nie przypominało to prawdziwej bitwy chociażby takiej jaką pamiętamy z filmu "Krzyżacy", jednak niewątpliwie uznanie i podziw należy się zakutym w żelastwo rycerzom.













Kilka godzin na wyjątkowo tego dnia palącym słońcu bez tych wszystkich "wdzianek" i tak trudno było wytrwać, cóż dopiero mieli powiedzieć uczestnicy inscenizacji i nie dziwota że co raz karetki kogoś zwoziły.

Prawdziwy "horror" zaczął się równo z końcem "bitwy". Wiara jak jeden mąż wstała ze swoich miejsc i parła "na z góry upatrzone pozycje", czyli do samochodów.
W kilkanaście minut "po" wszyscy chcieli być jak najdalej Grunwaldu i w efekcie wszystkie drogi zostały dokumentnie zakorkowane do wczesnych godzin porannych w niedzielę.

Zupełnie nie odpisali organizatorzy. Przede wszystkim zabrakło napojów z piwem włącznie, jedzenia i sanitariatów, a część tych stojących z niewiadomych powodów była pozamykana.
Stojącym w kilometrowych korkach samochodach wysiadały chłodnice, na domiar złego w niedzielny poranek spadł deszcz i ci którzy chcieli przeczekać zmasowany odwrót utknęli w błotku na dobre.
W dniu następnym nawet kilkadziesiąt kilometrów od Grunwaldu widywało się niemiłosiernie ubłocone auta, wiadomo skąd wracały.

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl