Szlakiem Wielkiej Wojny 1409-1411 dzień 8.
Dzień ósmy.
Nieco przytłoczeni ogromem i posępnością murów z ulgą opuszczamy Malbork i kierujemy się na południe.

Kellys gotowy do drogi

Mariusz gotowy do drogi

Zdzisław gotowy do drogi, a gdzie pozostali..??
W Sztumie na zamku trafiamy na wracających z Grunwaldu członkach bractwa rycerskiego i ich ekwipunek. Początkowo nie pozwolili dotykać "bo rdzewieje", ale po zwróceniu uwagi że kontakt z trawą i gruntem przynieść może więcej szkody, odpuścili.

Fragment murów obronnych zamku w Sztumie


Walnij mnie to ci coś wykroję

Może tym ci przyłożyć?




Rycerski ekwipunek walał się na dziedzińcu
Ci którym zależało na pieczątkach uzyskują je w Sztumskim Centrum Kultury w którym odbywał się Międzynarodowy Przegląd Sztuki Więziennej.


Brama zamku w Sztumie
Zastanawia jeden fakt, otóż więźniowie zamiast ograniczać się do tworzenie czegoś o charakterze "wyższego lotu" mogliby czasami również zajrzeć na zamek, aby z wysokości spadzistego dachu dojrzeć ubytki przyczyniające się do degradacji tego zabytku.
Kolejnym punktem naszego rajdu jest leżący na lewym brzegu Wisły Gniew, jednak by się tam dostać należy na drugą stronę przepłynąć promem w miejscowości Janowo.


Widok na Gniew zza wału p.powodziowego na Wiśle


Koniec drogi, dalej tylko promem za free, gdyż utrzymywany jest przez Zarząd Dróg Wojewódzkich w Gdańsku.


Kellys na przeprawie promowej w Janowie



Nie wszyscy załapali się na prom


Widok na zamek w Gniewie z przystani promowej

W drodze na zamek

Fragment bryły zamku

Na dziedzińcu huknęło o pełnej godzinie


Widoczny fragment zabudowań gospodarczych w których m.in. mieści się stajnia


Dziedziniec zamku w Gniewie pod sztucznym dachem

Kaplica zamkowa


Nasze "koniki" na zamku w Gniewie
Na prawy brzeg wracamy w miejscowości Korzeniewo i jedziemy do Kwidzyna.



Na rogatkach Kwidzyna

Zamek krzyżacki z wieżą zwaną gdanisko albo sanitarną

Zamek krzyżacki w Kwidzynie

Kellys na tle zamku w Kwidzynie

Widok na katedrę



W Kwidzyniu spotyka mnie pierwsza i zarazem ostatnia mała awaria. Podjeżdżając ulicą pnącą się pod małe wzniesienie po redukcji spada mi łańcuch.
Próba szybkiego założenia kończy się niesamowitym upaćkaniem rąk, roweru i telefonu, a grupa znika mi w kierunku Grudziądza, ja jednak nie mam pojęcia czy pojadą główną trasą, czy też na skróty.
Na "nieszczęście" wybrali mniej uczęszczany trakt przez Sadlinki, a ja pojechałem "prościutko" przez 3 ronda. Po kwadransie jednak byliśmy już razem, ale ręce domyłem dopiero "na kwaterze".
Grudziądz wydał się mało ciekawy, wręcz smutny, a hałasujące przez calutką noc ciężarówki na ul. Hallera dopełniły reszty, chociaż były też ciekawsze fragmenty.


Zespół spichrzów z XIII-XVII w.
Kilkadziesiąt kilometrów przed Grudziądzem jeszcze raz - ponoć na dobre - opuszcza nas jeden z kolegów, ten z okolic Przasnysza.
Na swój użytek nazwałem go "harcownikiem", bo lubił odskakiwać na trasie, ale zbierał się jako ostatni, poza tym miał rodzinę i znajomych w każdym zakątku Polski.
Na jednym z "wodopojów" pożegnał się ze wszystkimi i w krótkim czasie odsadził nas, by po około 3 kilometrach mignąć nam przed oczami główną drogą do której zmierzaliśmy.
Pewnie było mu łyso kiedy kontem oka zauważył nas jadących spacerowym tempem, a on darł ile wlezie. Na nasze wołania nawet nie zareagował.
Na trasie do Grudziądza pewnie spotkały go inne "przygody", bo kiedy my rozlokowani już w schronisku, wszyscy po prysznicu i półgodzinnym spacerze do centrum od godzinki sączymy życiodajne płyny nad Wisłą, raptem pojawia się nie kto inny jak tylko nasz "harcownik".
Informacja, że specjalnie kupiliśmy dla niego browara kompletnie go "dobija", jednak nie przyjmuje propozycji by ponownie do nas dołączyć, decyduje się na jazdę "do spadnięcia z siodełka".
Po nocnej jeździe i ostatnich 20 kilometrowym na holu za motocyklem prowadzonym przez jednego z jego kuzynów, następnego dnia gdzieś późnym popołudniem dotarł w swoje okolice.
trasa: Malbork-Sztum-Gniew-Kwidzyn-Grudziądz
Nieco przytłoczeni ogromem i posępnością murów z ulgą opuszczamy Malbork i kierujemy się na południe.

Kellys gotowy do drogi

Mariusz gotowy do drogi

Zdzisław gotowy do drogi, a gdzie pozostali..??
W Sztumie na zamku trafiamy na wracających z Grunwaldu członkach bractwa rycerskiego i ich ekwipunek. Początkowo nie pozwolili dotykać "bo rdzewieje", ale po zwróceniu uwagi że kontakt z trawą i gruntem przynieść może więcej szkody, odpuścili.

Fragment murów obronnych zamku w Sztumie


Walnij mnie to ci coś wykroję

Może tym ci przyłożyć?




Rycerski ekwipunek walał się na dziedzińcu
Ci którym zależało na pieczątkach uzyskują je w Sztumskim Centrum Kultury w którym odbywał się Międzynarodowy Przegląd Sztuki Więziennej.


Brama zamku w Sztumie
Zastanawia jeden fakt, otóż więźniowie zamiast ograniczać się do tworzenie czegoś o charakterze "wyższego lotu" mogliby czasami również zajrzeć na zamek, aby z wysokości spadzistego dachu dojrzeć ubytki przyczyniające się do degradacji tego zabytku.
Kolejnym punktem naszego rajdu jest leżący na lewym brzegu Wisły Gniew, jednak by się tam dostać należy na drugą stronę przepłynąć promem w miejscowości Janowo.


Widok na Gniew zza wału p.powodziowego na Wiśle


Koniec drogi, dalej tylko promem za free, gdyż utrzymywany jest przez Zarząd Dróg Wojewódzkich w Gdańsku.


Kellys na przeprawie promowej w Janowie



Nie wszyscy załapali się na prom


Widok na zamek w Gniewie z przystani promowej

W drodze na zamek

Fragment bryły zamku

Na dziedzińcu huknęło o pełnej godzinie


Widoczny fragment zabudowań gospodarczych w których m.in. mieści się stajnia


Dziedziniec zamku w Gniewie pod sztucznym dachem

Kaplica zamkowa


Nasze "koniki" na zamku w Gniewie
Na prawy brzeg wracamy w miejscowości Korzeniewo i jedziemy do Kwidzyna.



Na rogatkach Kwidzyna

Zamek krzyżacki z wieżą zwaną gdanisko albo sanitarną

Zamek krzyżacki w Kwidzynie

Kellys na tle zamku w Kwidzynie

Widok na katedrę



W Kwidzyniu spotyka mnie pierwsza i zarazem ostatnia mała awaria. Podjeżdżając ulicą pnącą się pod małe wzniesienie po redukcji spada mi łańcuch.
Próba szybkiego założenia kończy się niesamowitym upaćkaniem rąk, roweru i telefonu, a grupa znika mi w kierunku Grudziądza, ja jednak nie mam pojęcia czy pojadą główną trasą, czy też na skróty.
Na "nieszczęście" wybrali mniej uczęszczany trakt przez Sadlinki, a ja pojechałem "prościutko" przez 3 ronda. Po kwadransie jednak byliśmy już razem, ale ręce domyłem dopiero "na kwaterze".
Grudziądz wydał się mało ciekawy, wręcz smutny, a hałasujące przez calutką noc ciężarówki na ul. Hallera dopełniły reszty, chociaż były też ciekawsze fragmenty.


Zespół spichrzów z XIII-XVII w.
Kilkadziesiąt kilometrów przed Grudziądzem jeszcze raz - ponoć na dobre - opuszcza nas jeden z kolegów, ten z okolic Przasnysza.
Na swój użytek nazwałem go "harcownikiem", bo lubił odskakiwać na trasie, ale zbierał się jako ostatni, poza tym miał rodzinę i znajomych w każdym zakątku Polski.
Na jednym z "wodopojów" pożegnał się ze wszystkimi i w krótkim czasie odsadził nas, by po około 3 kilometrach mignąć nam przed oczami główną drogą do której zmierzaliśmy.
Pewnie było mu łyso kiedy kontem oka zauważył nas jadących spacerowym tempem, a on darł ile wlezie. Na nasze wołania nawet nie zareagował.
Na trasie do Grudziądza pewnie spotkały go inne "przygody", bo kiedy my rozlokowani już w schronisku, wszyscy po prysznicu i półgodzinnym spacerze do centrum od godzinki sączymy życiodajne płyny nad Wisłą, raptem pojawia się nie kto inny jak tylko nasz "harcownik".
Informacja, że specjalnie kupiliśmy dla niego browara kompletnie go "dobija", jednak nie przyjmuje propozycji by ponownie do nas dołączyć, decyduje się na jazdę "do spadnięcia z siodełka".
Po nocnej jeździe i ostatnich 20 kilometrowym na holu za motocyklem prowadzonym przez jednego z jego kuzynów, następnego dnia gdzieś późnym popołudniem dotarł w swoje okolice.
trasa: Malbork-Sztum-Gniew-Kwidzyn-Grudziądz
- DST 103.60km
- Czas 05:30
- VAVG 18.84km/h
- VMAX 51.10km/h
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!