Rajd Szlakiem Wielkiej Wojny 1409-1411 dzień 1.
Dzień pierwszy.
Wcześnie rano (1:30) spotykamy się w Jarze Południowym, aby w trójkę - Zdzisław, Wiesław i ja - pojechać do Zebrzydowic na pociąg z Wiednia do Warszawy.
Już na początku mały "zgrzyt" gdyż Wiesiek spóźnia się prawie dwadzieścia minut. Mało tego, śpiesząc się wjechał na krawężnik i zagiął obręcz tylnego koła co w kilka godzin później będzie miało swoje konsekwencje.
W Zebrzydowicach dołącza kolejna trójka i lekko poddenerwowani czekamy na spóźnionego "Szopena".
Z rozlokowaniem się w wagonie też problemy. Oczywiście brak w składzie pociągu wagonu z miejscem na rowery i konduktor początkowo to nawet chce nas wysadzić, ale wobec wykupionych biletów łącznie z rowerami po jakimś czasie pasuje.
W Katowicach zrobiło się na tyle luźniej, że po przepchaniu się rowerami objuczonymi sakwami przez kilka wagonów znajdujemy jeden wolny przedział do którego wpychamy dwa rowery plus wchodzi jeszcze czwórka z nas.
Pozostałe rowery jadą w różnych miejscach - jeden w przedziale, dwa na końcu/początku wagonu. Tak oto docieramy na Dworzec Centralny w Warszawie.
Ruchome schody ułatwiają nam wydostanie się z podziemi i od razu pod Pałac Prezydencki przyjrzeć się "ostatnim chwilom" drewnianego spornego krzyża.
[Klikamy na miniatury]




Kellys z towarzyszami podróży przed pałacem Prezydenta RP

Jeszcze tylko po pieczątki na Zamek Królewski (kilku uczestników zbierała pieczątki potrzebne do zdobywania odznak i uprawnień i tak na każdym etapie co znacznie wydłużało czas wycieczki), rzut oka na Rynek z Syrenką i kierujemy się na Kampinos.

Przed Izabelinem pierwsza mała awaria. Daje o sobie znać uszkodzona obręcz u Wieśka (w zielonej czapeczce). Próba wyklepania jej kończy się odpadnięciem kilkucentymetrowego wytartego klockami fragmentu obręczy i o dalszej jeździe nie ma mowy.

Pierwsza awaria na trasie, narada co dalej
Szczęśliwie odnajdujemy sklep z serwisem rowerowym. Po około 2 godzinach łącznie z czekaniem na otwarcie obręcz zostaje wymieniona i jedziemy dalej.
Kręcimy się trochę po Puszczy zahaczając o Palmiry. Kocie łby i piachy dają nam się we znaki, gdyż obładowane sakwami rowery "tego nie lubią".





Cmentarz w Palmirach
W Kampinosie ucinamy sobie dłuższa pogawędkę z kościelnym tamtejszego drewnianego kościoła Wniebowzięcia NMP 1773 r. i dowiadujemy się, że jego renowacją zajmowali się podhalańscy górale, oraz że w niedalekim Brochowie został ochrzczony Fryderyk Chopin.

Późnym popołudniem po ponad 14 godzinach w drodze docieramy na miejsce biwakowe w miejscowości Granica.

Kellys pod dębem Prymasa Glempa

Na biwaku schną manele chociaż nie padało
Rozkładamy się przy skansenie i Alei Trzeciego Tysiąclecia z dębami szypułkowymi sadzonymi przez znane osobistości ze świata polityki i kultury, a dostęp do wody zapewnia nam hydrant z którego korzystają również strażacy.

Od lewej: Wiesiek, Tomek i Zdzisław

Nasz przewodnik Mariusz

Te najokazalsze mają po 11 lat i kilkadziesiąt centymetrów w obwodzie, a posadzili je m.in. prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, Prymas Józef Glemp i minister środowiska Jan Szyszko. Najmłodsze mają po dwa lata i są w różnym stanie, a przy każdym z nich umieszczono tabliczkę z danymi "fundatora".



Nocą obudziły nas strzały z kałasznikowa. Kilkaset metrów dalej ekipa filmowa kręciła sceny do kolejnego odcinka jakiegoś serialu opartego na wydarzeniach z okresu II WŚ i mających swoje miejsce właśnie w Puszczy Kampinoskiej.
Edycja:
Dopiero 3 października dociera do mnie info, że chodziło o kręcenie scen przejęcia "sowieckiego zrzutka".
Trasa: dom-Zebrzydowice-Warszawa-Izabelin-Palmiry-Leszno-Wiersze-Kampinos-Granica
Wcześnie rano (1:30) spotykamy się w Jarze Południowym, aby w trójkę - Zdzisław, Wiesław i ja - pojechać do Zebrzydowic na pociąg z Wiednia do Warszawy.
Już na początku mały "zgrzyt" gdyż Wiesiek spóźnia się prawie dwadzieścia minut. Mało tego, śpiesząc się wjechał na krawężnik i zagiął obręcz tylnego koła co w kilka godzin później będzie miało swoje konsekwencje.
W Zebrzydowicach dołącza kolejna trójka i lekko poddenerwowani czekamy na spóźnionego "Szopena".
Z rozlokowaniem się w wagonie też problemy. Oczywiście brak w składzie pociągu wagonu z miejscem na rowery i konduktor początkowo to nawet chce nas wysadzić, ale wobec wykupionych biletów łącznie z rowerami po jakimś czasie pasuje.
W Katowicach zrobiło się na tyle luźniej, że po przepchaniu się rowerami objuczonymi sakwami przez kilka wagonów znajdujemy jeden wolny przedział do którego wpychamy dwa rowery plus wchodzi jeszcze czwórka z nas.
Pozostałe rowery jadą w różnych miejscach - jeden w przedziale, dwa na końcu/początku wagonu. Tak oto docieramy na Dworzec Centralny w Warszawie.
Ruchome schody ułatwiają nam wydostanie się z podziemi i od razu pod Pałac Prezydencki przyjrzeć się "ostatnim chwilom" drewnianego spornego krzyża.
[Klikamy na miniatury]




Kellys z towarzyszami podróży przed pałacem Prezydenta RP

Jeszcze tylko po pieczątki na Zamek Królewski (kilku uczestników zbierała pieczątki potrzebne do zdobywania odznak i uprawnień i tak na każdym etapie co znacznie wydłużało czas wycieczki), rzut oka na Rynek z Syrenką i kierujemy się na Kampinos.

Przed Izabelinem pierwsza mała awaria. Daje o sobie znać uszkodzona obręcz u Wieśka (w zielonej czapeczce). Próba wyklepania jej kończy się odpadnięciem kilkucentymetrowego wytartego klockami fragmentu obręczy i o dalszej jeździe nie ma mowy.

Pierwsza awaria na trasie, narada co dalej
Szczęśliwie odnajdujemy sklep z serwisem rowerowym. Po około 2 godzinach łącznie z czekaniem na otwarcie obręcz zostaje wymieniona i jedziemy dalej.
Kręcimy się trochę po Puszczy zahaczając o Palmiry. Kocie łby i piachy dają nam się we znaki, gdyż obładowane sakwami rowery "tego nie lubią".





Cmentarz w Palmirach
W Kampinosie ucinamy sobie dłuższa pogawędkę z kościelnym tamtejszego drewnianego kościoła Wniebowzięcia NMP 1773 r. i dowiadujemy się, że jego renowacją zajmowali się podhalańscy górale, oraz że w niedalekim Brochowie został ochrzczony Fryderyk Chopin.

Późnym popołudniem po ponad 14 godzinach w drodze docieramy na miejsce biwakowe w miejscowości Granica.

Kellys pod dębem Prymasa Glempa

Na biwaku schną manele chociaż nie padało
Rozkładamy się przy skansenie i Alei Trzeciego Tysiąclecia z dębami szypułkowymi sadzonymi przez znane osobistości ze świata polityki i kultury, a dostęp do wody zapewnia nam hydrant z którego korzystają również strażacy.

Od lewej: Wiesiek, Tomek i Zdzisław

Nasz przewodnik Mariusz

Te najokazalsze mają po 11 lat i kilkadziesiąt centymetrów w obwodzie, a posadzili je m.in. prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, Prymas Józef Glemp i minister środowiska Jan Szyszko. Najmłodsze mają po dwa lata i są w różnym stanie, a przy każdym z nich umieszczono tabliczkę z danymi "fundatora".



Nocą obudziły nas strzały z kałasznikowa. Kilkaset metrów dalej ekipa filmowa kręciła sceny do kolejnego odcinka jakiegoś serialu opartego na wydarzeniach z okresu II WŚ i mających swoje miejsce właśnie w Puszczy Kampinoskiej.
Edycja:
Dopiero 3 października dociera do mnie info, że chodziło o kręcenie scen przejęcia "sowieckiego zrzutka".
Trasa: dom-Zebrzydowice-Warszawa-Izabelin-Palmiry-Leszno-Wiersze-Kampinos-Granica
- DST 94.90km
- Teren 7.00km
- Czas 05:36
- VAVG 16.95km/h
- VMAX 44.60km/h
- Sprzęt Kellys Saphix
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!